Reklama

Transport a konkurencja w gminie

Uczestnik konkurencyjnego rynku ma prawo dowodzić, że mógł utracić potencjalne korzyści.

Publikacja: 15.04.2014 10:02

Transport a konkurencja w gminie

Foto: www.sxc.hu

Sąd Najwyższy nakazał ponowne rozpoznanie spawy o ponad 40 mln zł odszkodowania, którego domaga się od gminy Warszawa prywatna firma autobusowa Mobilis. Twierdzi, że gmina bezprawnie dotuje miejskiego przewoźnika (sygnatura akt: I CSK 291/13).

Dotowane zakłady to Miejskie Zakłady Autobusowe, które obsługują 70 proc. warszawskiego rynku przewozowego, a powódka Mobilis sp. z o.o. od ponad  dziesięciu lat wykonuje przewozy, obsługując 57 proc. z pozostałej, „prywatnej części rynku". Wygrała kilka przetargów. Teraz twierdzi, że gdyby nie owe dotacje miasta do MZA, to zapewne przejęłaby przynajmniej 57 proc. nieurynkowionej części rynku, a żądane 40 mln zł to utracony zysk (lucrum cessans).

Jako podstawę prawną roszczenia wskazała ustawę o ochronie konkurencji i konsumentów (art. 9 ust. 2 pkt 3 i 5), która mówi, że zakazane jest nadużywanie pozycji dominującej poprzez stosowanie niejednolitych warunków konkurencji. Wskazuje też art. 102 traktatu o funkcjonowaniu UE, zakazujący stosowania wobec partnerów handlowych nierównych warunków do świadczeń równoważnych.

Sądy Okręgowy i Apelacyjny w Warszawie oddaliły pozew, uznając bez przeprowadzenia postępowania dowodowego, że nie sposób wykazać prawdopodobieństwa graniczącego z pewnością, że gdyby doszło do przetargów, to Mobilis by je wygrał. Bez tego nie można mówić o utraconej korzyści. Pełnomocnik miasta mec. Paweł Lewandowski bronił tego werdyktu, wskazując, że miasto urynkowiło tylko część przewozów – do czego ma prawo. Nie można mówić o konkurencji między segmentem nierynkowym a urynkowionym. Gdyby jednak urynkowić całe przewozy, to jest tyle niepewnych elementów, że nie można przewidzieć wyniku przetargu. Gdyby z kolei sąd przyznał odszkodowanie,  znaczyłoby to, że udało się powódce obejść zasady przetargu: wygrała przecież dzięki niskiej cenie, a teraz dostałaby swego rodzaju podwyżkę.

Pełnomocnik Mobilisu mec. Maciej Zwoliński mówił, że nie można przy ustalaniu prawdopodobieństwa uzyskania korzyści wymagać pewności.

Reklama
Reklama

Sąd Najwyższy nakazał ponowne rozpoznanie sprawy.

– Nie można odmówić powodowi, jak to uczyniły niższe instancje, prawa dowodzenia prawdopodobieństwa korzyści – powiedziała sędzia SN Katarzyna Tyczka-Rote. Dlatego SA musi zbadać te kwestie.

Sąd Najwyższy nakazał ponowne rozpoznanie spawy o ponad 40 mln zł odszkodowania, którego domaga się od gminy Warszawa prywatna firma autobusowa Mobilis. Twierdzi, że gmina bezprawnie dotuje miejskiego przewoźnika (sygnatura akt: I CSK 291/13).

Dotowane zakłady to Miejskie Zakłady Autobusowe, które obsługują 70 proc. warszawskiego rynku przewozowego, a powódka Mobilis sp. z o.o. od ponad  dziesięciu lat wykonuje przewozy, obsługując 57 proc. z pozostałej, „prywatnej części rynku". Wygrała kilka przetargów. Teraz twierdzi, że gdyby nie owe dotacje miasta do MZA, to zapewne przejęłaby przynajmniej 57 proc. nieurynkowionej części rynku, a żądane 40 mln zł to utracony zysk (lucrum cessans).

Reklama
Prawo rodzinne
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla konkubentów. Muszą się rozliczyć jak po rozwodzie
Dobra osobiste
Wypadek na A1. Sąd zdecydował ws. pozwów rodziny Sebastiana M.
Prawo pracy
Prawnik ostrzega: nadchodzi rewolucja w traktowaniu samozatrudnionych
Podatki
Skarbówka ostrzega uczniów i studentów przed takim „dorabianiem"
Sądy i trybunały
Wyrok TSUE to nie jest opcja atomowa, ale chaos w sądach i tak spotęguje
Reklama
Reklama