Konstytucja RP z 1997 r. utrzymała w Polsce tzw. skoncentrowany model kontroli konstytucyjności prawa. Taki system zakłada funkcjonowanie jednego, wyspecjalizowanego sądu, którego zadaniem jest badanie zgodności przepisów prawa z konstytucją. Takie kompetencje przyznane wprost przez ustawę zasadniczą posiada tylko Trybunał Konstytucyjny. Systemy prawne innych państw znają model zdekoncentrowanej kontroli konstytucyjności, gdzie każdy sąd jest uprawniony do dokonywania takich ocen (np. Stany Zjednoczone) lub modele pośrednie, gdzie niezależnie od istnienia sądu konstytucyjnego jest ona wykonywana przez inne sądy (np. Portugalia). Tymczasem kontrola konstytucyjności prawa wykonywana przez sądy powszechne i sądy administracyjne w Polsce jest zjawiskiem pojawiającym się w praktyce orzeczniczej.
Czytaj także: Isański: większość wyroków sądów administracyjnych niezgodna jest z prawem
Obowiązek dokonania wykładni
Podstawa takiego działania sądów sprowadza się do dwóch przepisów – art. 8 ust. 2 Konstytucji RP, zgodnie z którym normy w niej zawarte stosuje się bezpośrednio chyba, że sama ustawa zasadnicza stanowi inaczej oraz art. 178 ust. 1 na mocy którego sędziowie podlegają tylko konstytucji i ustawom.
Bezpośrednie stosowanie przepisów konstytucji nie przyznaje sądom uprawnienia do odmowy stosowania przepisów ustaw za każdym razem, o ile pojawiają się wątpliwości co do ich konstytucyjności. Zasadniczo nie jest możliwe pominięcie przepisu ustawy i orzeczenie bezpośrednio na podstawie ustawy zasadniczej.
Na sądzie spoczywa natomiast obowiązek przeprowadzenia takiej wykładni przepisu ustawowego, który będzie skutkował wyinterpretowaniem normy prawnej zgodnej z konstytucją. Takie dyrektywy wykładni zostały sformułowane w jednym z orzeczeń NSA: