Zdarzyło się to już w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, w którym zlikwidowano departament migracji. Co prawda żaden z urzędników pracy nie stracił, ale jego dyrektor został jednak przesunięty na znacznie niższe stanowisko oznaczające niższe zarobki.
– Już kilka razy obserwowałem odchudzanie administracji, gdyż jest to postulat realizowany praktycznie po każdych wyborach parlamentarnych – mowi Piotr Wojciechowski, ekspert prawa pracy. – Reorganizacje w urzędach polegają na tym, że wydziały zmieniają nazwy, a przy tej okazji kilka osób, dla których nie znalazło się miejsce w nowym departamencie, traci pracę.
[srodtytul]Wysokie odszkodowania[/srodtytul]
Zwolnieni przy okazji zmian mogą i często z powodzeniem walczą później przed sądem o uznanie przyczyny zwolnienia za pozorną, albo że typując ich na kandydata do zwolnienia urząd zastosował dyskryminujące kryteria. Jeśli np. urząd mówi, że zwalnia najsłabszych pracowników, to później musi się tłumaczyć przed sądem, dlaczego wybrał właśnie tę, a nie inną osobę o podobnych kwalifikacjach czy doświadczeniu. Po tym, jak Trybunał Konstytucyjny uznał, że bezprawnie zwolniony pracownik może domagać się pełnego odszkodowania od firmy, pracodawcy dwa razy zastanowią się, zanim zadecydują o zwolnieniach w firmie. O tym także powinien pamiętać rząd, planując zwolnienia w administracji. Teraz bowiem sąd może przyznać takiej osobie nie tylko trzykrotność jej ostatniego wynagrodzenia, jak było do tej pory, ale i kosztów, jakie poniósł zwolniony, szukając nowej pracy, czy utraconych dochodów, gdy nie udało mu się jej znaleźć.
[srodtytul]Pozornie chronieni[/srodtytul]