Cięcia w administracji nie będą takie łatwe

Masowe zwalnianie urzędników, zapowiedziane ostatnio przez rząd, może być bardzo kosztowne dla budżetu państwa, gdy ci, co stracą posady, pozwą byłych pracodawców o odszkodowania

Publikacja: 01.08.2009 07:59

foto: byoogle

foto: byoogle

Foto: Flickr

Zdarzyło się to już w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, w którym zlikwidowano departament migracji. Co prawda żaden z urzędników pracy nie stracił, ale jego dyrektor został jednak przesunięty na znacznie niższe stanowisko oznaczające niższe zarobki.

– Już kilka razy obserwowałem odchudzanie administracji, gdyż jest to postulat realizowany praktycznie po każdych wyborach parlamentarnych – mowi Piotr Wojciechowski, ekspert prawa pracy. – Reorganizacje w urzędach polegają na tym, że wydziały zmieniają nazwy, a przy tej okazji kilka osób, dla których nie znalazło się miejsce w nowym departamencie, traci pracę.

[srodtytul]Wysokie odszkodowania[/srodtytul]

Zwolnieni przy okazji zmian mogą i często z powodzeniem walczą później przed sądem o uznanie przyczyny zwolnienia za pozorną, albo że typując ich na kandydata do zwolnienia urząd zastosował dyskryminujące kryteria. Jeśli np. urząd mówi, że zwalnia najsłabszych pracowników, to później musi się tłumaczyć przed sądem, dlaczego wybrał właśnie tę, a nie inną osobę o podobnych kwalifikacjach czy doświadczeniu. Po tym, jak Trybunał Konstytucyjny uznał, że bezprawnie zwolniony pracownik może domagać się pełnego odszkodowania od firmy, pracodawcy dwa razy zastanowią się, zanim zadecydują o zwolnieniach w firmie. O tym także powinien pamiętać rząd, planując zwolnienia w administracji. Teraz bowiem sąd może przyznać takiej osobie nie tylko trzykrotność jej ostatniego wynagrodzenia, jak było do tej pory, ale i kosztów, jakie poniósł zwolniony, szukając nowej pracy, czy utraconych dochodów, gdy nie udało mu się jej znaleźć.

[srodtytul]Pozornie chronieni[/srodtytul]

Reorganizacja, a nawet likwidacja urzędu nie daje podstaw do zwolnienia urzędnika mianowanego. Musi on zostać przeniesiony na inne stanowisko. Nowa, obowiązująca od 24 marca 2009 r. [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=7A46C94F12479C1DDCD8D53AC81B25DE?id=293420]ustawa o służbie cywilnej[/link] daje jednak możliwość zwolnienia nawet mianowanych, choć potrzeba na to czasu. Przewiduje ona, że pracownicy administracji publicznej będą oceniani raz na dwa lata. Po tym, jak te przepisy weszły w życie, w urzędach w całej Polsce ruszyły procedury oceny kwalifikacji. W myśl tych przepisów jeśli urzędnik mianowany dostanie czerwoną kartkę od przełożonych, to kolejna ocena jego pracy musi nastąpić już po sześciu miesiącach. Jeśli negatywna ocena się powtórzy, urzędnik automatycznie traci pracę za trzymiesięcznym wypowiedzeniem.

Podobnym ocenom podlega ponad 100 tys. pracowników administracji publicznej. Choć przepisy nie przewidują dla nich automatycznej utraty pracy po podwójnej negatywnej ocenie, może to jednak stanowić uzasadnioną przyczynę rozwiązania stosunku pracy na zasadach ogólnych. Chyba że pracownikowi uda się udowodnić przed sądem, że ocena jego pracy została sporządzona przez przełożonego stronniczo i niezgodnie z prawdą.

Zwolnienia w administracji nie powinny dotknąć tylko tych pracowników i urzędników, którzy są chronieni na zasadach ogólnych. Czyli kobiet w ciąży, osób w wieku przedemerytalnym, osób na zwolnieniu lekarskim czy związkowców.

[ramka] [b]Opinia [/b] [b]Andrzej Czyżowski radca prawny, były sędzia sądu pracy[/b]

Z doświadczenia wiem, iż po wyborach parlamentarnych bądź samorządowych do sądów pracy trafia większa niż zwykle liczba pozwów od pracowników zwalnianych z administracji publicznej. Często podstawą do zwolnienia jest reorganizacja urzędów, która niejednokrotnie okazuje się pozorna. Bywało, że podstawą do wypłaty odszkodowań dla pracowników stawały się nieprawidłowości w zwolnieniach wynikające z dysonansu między kryteriami doboru pracowników przewidzianych do zwolnień a rzeczywistością. Od jakości działań poszczególnych pracodawców zależy to, czy planowane zmniejszenie liczby pracowników w administracji publicznej okaże się oszczędnością dla budżetu państwa, czy też będzie kosztownym dla niego zabiegiem, zakończonym wieloma skutecznie przeprowadzonymi procesami o odszkodowania.[/ramka]

[b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2009/08/07/ciecia-w-administracji-nie-beda-takie-latwe/]Skomentuj artykuł[/link][/b]

Zdarzyło się to już w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, w którym zlikwidowano departament migracji. Co prawda żaden z urzędników pracy nie stracił, ale jego dyrektor został jednak przesunięty na znacznie niższe stanowisko oznaczające niższe zarobki.

– Już kilka razy obserwowałem odchudzanie administracji, gdyż jest to postulat realizowany praktycznie po każdych wyborach parlamentarnych – mowi Piotr Wojciechowski, ekspert prawa pracy. – Reorganizacje w urzędach polegają na tym, że wydziały zmieniają nazwy, a przy tej okazji kilka osób, dla których nie znalazło się miejsce w nowym departamencie, traci pracę.

Pozostało 85% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"