Skoro jesteśmy członkiem organizacji międzynarodowych, takich jak Rada Europy czy UE, to naszym obowiązkiem jest wykonywanie orzeczeń trybunałów w Strasburgu i Luksemburgu. Dziś podstawowym problemem jest Krajowa Rada Sądownictwa. Od początku uważałem, podobnie jak większość prawników, że sposób kształtowania składu tego organu nie odpowiada europejskim i konstytucyjnym standardom.
Chodzi o polityczny wybór członków KRS?
Sędziowie, którzy obecnie wchodzą w skład KRS, nie są reprezentantami środowiska sędziowskiego, gdyż ich legitymacja wywodzi się od większości parlamentarnej. Nie oznacza to, że wcześniejszy model wyboru sędziów do KRS był wolny od wad. Również wówczas podnoszono, nie bez racji, że rada nie reprezentuje odpowiednio środowiska sędziowskiego. Przykładowo, w składach KRS nie było sędziów niższych szczebli. Zresztą w 2017 r. TK stwierdził niekonstytucyjność poprzednich zasad powoływania członków KRS.
To jakie rozwiązane byłoby właściwe?
Nie jest moją rolą wskazywać konkretne rozwiązanie. Natomiast uważam, że kandydaci na członków KRS powinni pochodzić z wyborów sędziowskich. Najlepiej, gdyby te wybory były oparte na zasadach równości i powszechności. Oczywiście dostrzegam, że art. 187 konstytucji nie mówi wyraźnie i wprost o tym, że w skład KRS mają wchodzić sędziowie „reprezentujący sędziów”, ale w taki sposób przepis ten powinien być interpretowany.
Nie mówi też, kto ma ich wybierać do KRS.
To prawda, natomiast błędem jest odczytywanie przepisów konstytucji w izolacji, bez uwzględnienia ich funkcji ustrojowej. Rolą KRS jest ochrona niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Dlatego też skład KRS powinien być wolny od zarzutów uzależnienia od władzy ustawodawczej czy wykonawczej. Dzisiaj tak nie jest – i to właśnie podkreślają europejskie trybunały. Bez zmiany tego stanu rzeczy wolno spodziewać się, że wyroki niekorzystne dla Polski będą w dalszym ciągu zapadały.
Niektórzy sędziowie podważają status swoich kolegów, wskazując, że przeszli przez wadliwą KRS. Jak się pan do tego odniesie?
Każdy sędzia rozstrzyga tego typu dylematy we własnym sumieniu, kierując się własnym rozumieniem niezawisłości. Ja uważam, że samo powołanie przez KRS od 2018 r. nie może być przyczyną zdyskwalifikowania sędziego, kwestionowania jego prawa do orzekania. Żaden europejski trybunał nie powiedział, że mamy do czynienia z osobami, które nie są sędziami. Nie podważył też skutku prawnego skorzystania przez prezydenta z jego prerogatywy do nominowania sędziego. Dlatego stoję na stanowisku, że osoby powołane od 2018 r. należy traktować jako sędziów, a ich niezawisłość można badać z uwzględnieniem indywidualnych okoliczności, również towarzyszących powołaniu. Natomiast ostatecznie problem należałoby rozwiązać w drodze ustawodawczej. Moim zdaniem KRS powołana w prawidłowy sposób powinna mieć określony czas (np. rok czy dwa lata) na zweryfikowanie sędziów powołanych od 2018 r.
Czy to nie otwarcie beczki prochu? Co z sędziami powołanymi przez Radę Państwa albo przez pierwszą KRS? W jej składzie zasiadali przecież członkowie PZPR czy nawet sędziowie stanu wojennego, przez ich ręce przeszło kilka tysięcy sędziów na początku lat 90.
Każdy sędzia powinien być niezawisły i istnieją możliwości oceny jego bezstronności w orzekaniu w konkretnej sprawie, również z uwzględnieniem aktywności danego sędziego w przeszłości. Natomiast w omawianym przypadku mamy do czynienia ze szczególną sytuacją, ponieważ tylko gdy chodzi o sędziów powołanych po 2018 r. mamy tak wiele zastrzeżeń trybunałów europejskich.
Trybunał Konstytucyjny jest drugim ogniskiem zapalnym. Pojawiło się ostatnio wiele, często dość radykalnych, pomysłów, które miałyby doprowadzić do resetu kadrowego TK. Jaki jest pana pogląd na tę sprawę?
W tej chwili mamy wśród 15 sędziów TK trzech, których podstawa powołania jest wadliwa, co wynika z orzeczeń TK wydanych pod koniec 2015 r. Natomiast TK w obecnym składzie wydaje orzeczenia, są one publikowane w Dzienniku Ustaw i z tego powodu organy państwa, w tym RPO, są zobowiązane do traktowania ich jako elementu polskiego porządku prawnego. I tak się dzieje. W szczególności orzeczenia TK są respektowane i stosowane przez sądy. Być może okaże się, że jedynym sposobem rozwiązania problemu z TK będzie upływ czasu.
Z pewnością. Jednak przez poważne środowiska prawnicze podnoszona jest kwestia głębokiej dysfunkcji TK i konieczności szybszych niż koniec kadencji zmian. Czy owa dysfunkcja nie ma wpływu na prawa obywatelskie? Przecież orzeczenia upolitycznionego TK wpływają pośrednio na życie każdego z nas?
Z jednej strony istnieje kilka orzeczeń TK, z którymi fundamentalnie nie mogę się zgodzić. Chodzi o te dotyczące zasad członkostwa Polski w UE oraz europejskiej konwencji praw człowieka. Opierają się na odnajdywaniu pozornych sprzeczności między polską konstytucją a prawem międzynarodowym. Z drugiej strony TK wydaje orzeczenia ważne, które służą ochronie wolności i praw, np. osób z niepełnosprawnościami, członków spółdzielni mieszkaniowych, podatników.
Zapytam teoretycznie: gdyby za rok zmieniła się władza w Polsce i pomysły polityków opozycji i części prawników, aby zresetować TK, nie czekając na wygaśnięcie kadencji, były realizowane, jakie będzie pana stanowisko?
Nie mogę się wypowiadać na temat koncepcji, których nie znam. Jednak nawet uchylanie skutków działań, które można ocenić jako niezgodne z prawem, wymaga poszanowania zasad konstytucyjnych. Z mojego punktu widzenia najważniejszą wartością jest to, aby nie ucierpiał na tym obywatel, dlatego tak istotne jest respektowanie zasad pewności prawa i stabilności ukształtowanych stosunków prawnych. Poza tym dla mnie nie ulega wątpliwości, że 12 sędziów TK zostało powołanych zgodnie z prawem, na dziewięcioletnie kadencje.
Czyli innej drogi niż zmiana konstytucji, aby ich odwołać przed czasem, nie ma?
Nie wykluczam, że sposobem na uporządkowanie skomplikowanej prawnie sytuacji w TK mogłaby okazać się zmiana konstytucji. Podkreślam jednak, że legitymacja większości sędziów TK do orzekania nie budzi zastrzeżeń.