Pozyskamy 180 czołgów K2 oraz 80 pojazdów towarzyszących – poinformował w środę wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Kontrakt ma być zawarty jeszcze w lipcu, a jego wartość to 6,7 mld dolarów. To już druga tego typu umowa – pierwszą podpisaliśmy w 2022 r., a dostawy już trwają. W sumie zakontraktowanych będzie więc 360 czołgów.
Bumar-Łabędy będzie montował czołgi K2PL
Podstawowa różnica między tymi umowami polega na tym, że w tej drugiej ok. 60 ze 180 czołgów ma być zmontowanych w Polsce. Najpierw polscy pracownicy będą się szkolić w zakładach Hyundai Rotem w Korei Południowej, gdzie będzie zmontowanych kilka pierwszych pojazdów w wersji K2PL. Od 2028 r. do 2030 r. montaż ma się odbywać w Gliwicach. Środki na inwestycje w Bumar-Łabędy trafiły już do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, chodzi o ponad 800 mln zł. Wiadomo także, że 80 wozów towarzyszących, które będą zakontraktowane, także ma powstać w polskim przemyśle obronnym. Gliwicki zakład ma też mieć pełne zdolności do serwisowania czołgów K2.
– Ogłaszamy początek historycznego partnerstwa dla produkcji czołgów w Polsce – zapowiedział w środę Yong-Bae Lee, prezes koreańskiego koncernu Hyundai Rotem. – Zobowiązujemy się do transferu technologii i tworzenia realnych zdolności do produkcji – dodał.
Czytaj więcej
Korea Południowa chce mocno inwestować w polski przemysł stoczniowy, Włosi nęcą szybką dostawą „o...
Warto jednak pamiętać, że w pierwszych latach zakres prac wykonywanych w Bumarze będzie ograniczony. – Nie mylmy produkcji z montażem. Można montować czołg z kilkunastu elementów i można z kilku tysięcy. Nie wiemy jeszcze ile pracy i roboczogodzin faktycznie będzie realizowane w polskich zakładach – komentuje Mariusz Cielma, redaktor naczelny Nowej Techniki Wojskowej. Z biegiem lat, polskie zakłady powinny przejmować coraz większą część produkcji, uczyć się od Koreańczyków, tak jak oni w ubiegłym wieku uczyli się od amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego.