Z opracowanego w lutym przez rząd projektu zaleceń wynika, że to poszczególne urzędy i instytucje rządowe mają opracować własne kryteria zwolnień. Odbędą się one zaś na ogólnych zasadach wynikających z kodeksu pracy. Lista urzędów i instytucji zobowiązanych do nieformalnych zwolnień jest długa. Oprócz Kancelarii Premiera i wszystkich ministerstw obejmuje także podległe administracji publicznej, m.in.: ZUS, KRUS, NFZ, zatrudniające łącznie ok. 250 tys. pracowników.
– W zaleceniach rząd zrezygnował z przeprowadzania zwolnień w administracji skarbowej. Cięcia miałyby dotyczyć jedynie Ministerstwa Finansów – zauważa Tomasz Ludwiński, szef sekcji pracowników skarbowych NSZZ „Solidarność". – To dobrze, że zwolnienia ominą skarbówkę, gdyż w ostatnich latach praktycznie nie wzrosła liczba zatrudnionych w niej pracowników, a obowiązków wciąż przybywa.
W myśl projektu założeń pozostałe urzędy miałyby zredukować liczbę pracowników do stanu z 31 grudnia 2007 r. Czyli podobnie jak w wypadku ustawy o racjonalizacji zatrudnienia w wyniku cięć pracę ma stracić ok. 10 proc. zatrudnionych.
Różnica polega na tym, że zwolnienia przeprowadzą tylko te urzędy, które się nadmiernie rozrosły w ostatnich latach. Druga, nie mniej ważna sprawa to brak odpowiedzialności, przynajmniej formalnie, kierownika urzędu, który odmówi przeprowadzenia zwolnień.
Kierownicy poszczególnych jednostek mogliby starać się o zmniejszenie zakresu koniecznych cięć lub rozłożenie ich na dłuższy czas. Będą mogli w tym celu przesłać dane co do zakresu zadań oraz efektywności pracy zatrudnionych w tych urzędach osób do specjalnego Zespołu ds. Racjonalizacji powołanego przy prezesie Rady Ministrów.