W skład Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu wchodzi 28 sędziów wskazanych przez każde państwo członkowskie, a także 11 rzeczników generalnych. Mianowani są na 6-letnie kadencje na wniosek prezesa Trybunału. Wszyscy muszą spełniać w swoich krajach przesłanki konieczne do powoływania na najwyższe stanowiska sędziowskie lub być wybitnymi autorytetami w dziedzinie prawa. Traktat o funkcjonowaniu UE na pierwszym miejscu wymienia kwalifikacje osobiste (moralne) kandydatów, z wymogiem by dawali gwarancję pełnej niezależności.
Prof. Marek Safjan jest sędzią Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej już drugą kadencję, od 7 października 2009 r. W październiku 2021 r. i ta kadencja się zakończy. Nasz kraj powinien wkrótce zgłosić kandydata na jego miejsce. Dlaczego tak wcześnie? Bo zgodnie z Traktatem o funkcjonowaniu UE mianowanie sędziów TSUE powinno zostać uzgodnione za wspólnym porozumieniem przez rządy państw członkowskich, a wcześniej skonsultowane z komitetem powoływanym przez Radę Unii Europejskiej. To siedmioosobowe ciało złożone z byłych członków TSUE, sędziów najwyższych krajowych organów sądowych, wybitnych prawników. Ocena Komitetu pełni rolę swoistego sita, mającego zapewnić, by kandydaci na sędziów odpowiadali wymogom Traktatu.
- Polski kandydat na sędziego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej powinien być wybrany w trybie konkursowym. Analogiczny konkurs właśnie odbywa się przy wyłanianiu polskich kandydatów do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Sędziowie TSUE muszą być odporni na ingerencje i naciski – co oznacza niezależność od ugrupowań politycznych, ale i rządu państwa, który ich wskazał - wskazuje RPO Adam Bodnar w wystąpieniu do premiera Mateusza Morawieckiego.
Jak dodaje, rzetelnie przeprowadzony proces nominacyjny wzbudzi zaufanie do wybranego kandydata i jest podstawą gwarancji niezawisłości i bezstronności przyszłego sędziego. Z kolei kandydat wskazany w nieprzejrzysty sposób, bez wyraźnie określonych kryteriów merytorycznych i reguł proceduralnych - w istocie więc wskazany arbitralnie - może budzić wątpliwości co do spełniania wymogów traktatowych.
- Sędziowie zasiadają w Trybunale we własnym imieniu i nie reprezentują państw, z których zostali wybrani. Niemniej z uwagi na wysoką pozycję członków Trybunału, sposób pełnienia funkcji sędziowskiej współtworzy opinię o kraju, z którego pochodzą - zaznacza RPO.