Były minister sprawiedliwości, zagorzały zwolennik ekspresowych sądów i ten, któremu udało się przeforsować ich wprowadzenie w kraju, chwali ich działalność, a zmiany, o których mówi jego następca Zbigniew Ćwiąkalski, nazywa szkodliwymi.
– Od początku lat 90. rosła w kraju liczba wypadków powodowanych przez pijanych kierowców, a teraz doszło do gwałtownej zmiany. Miesiąc po wprowadzeniu sądów 24-godzinnych po raz pierwszy udało się zatrzymać rosnącą liczbę pijanych kierowców i wypadków przez nich powodowanych – podkreśla Ziobro. Jego zdaniem największy spadek liczby przestępstw drogowych powodowanych przez pijanych kierowców nastąpił w województwach, w których sądy 24-godzinne były najczęściej uruchamiane.
Zapowiada również, że Prawo i Sprawiedliwość złoży w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o sądach ekspresowych, który usprawni ich działanie. Chce, by stosowanie przyspieszonego trybu rozpoznawania sprawy było obligatoryjne. To oznacza, że ma być stosowany zawsze wtedy, kiedy jest to możliwe. Tylko w wyjątkowych sytuacjach prokuratura, sądy i policja mogłyby odstępować od tej procedury. Posłowie PiS są też za tym, by zrezygnować z obligatoryjnej obrony dla osób sądzonych w ekspresowym trybie.
Ministerstwo Sprawiedliwości zaprzecza pojawiającym się informacjom, że chce doprowadzić do likwidacji ekspresowej Temidy. Potwierdza jednocześnie, że Ćwiąkalski przygotowuje gruntowną reformę trybu przyspieszonego.
Chce, aby w sprawach rozpatrywanych przed sądami 24-godzinnymi mogła mieć zastosowanie instytucja dobrowolnego poddania się karze i tzw. ugoda z prokuratorem. Niewykluczone, że zmieniona też zostanie definicja występku chuligańskiego, tak by szybkie sądy nie zajmowały się jedynie ściganiem pijanych kierowców i rowerzystów. Według resortowych wyliczeń roczny koszt działania tzw. sądów 24-godzinnych to 24 mln zł, z czego 20 mln to suma na obrońców z urzędu, którzy są obowiązkowi. – Nie ma natomiast możliwości dobrowolnego poddania się karze, co w większości spraw, głównie dotyczących pijanych kierowców, powinno być możliwe, bo przecież złapano ich na gorącym uczynku – broni ministerialnych propozycji Grzegorz Żurawski, rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości.