Ustawa trafi teraz jeszcze raz do Sejmu, który najprawdopodobniej ponownie ją uchwali. Potem głos należeć już będzie do prezydenta. Ten ma kilka wyjść. Albo ustawę podpisze, albo podpisu odmówi albo skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego.

W czwartkowym posiedzeniu Senatu wzięło udział 84 senatorów. %2 z nich było za wnioskiem o odrzucenie ustawy; 30 przeciw a dwóch wstrzymało się od głosu. Ostateczne głosowanie w Senacie było wielką niewiadomą. Komisja Praworządności, która rekomendowała wniosek o odrzucenie dwukrotnie go głosowała. Zwolennicy reformy Gowina zdobyli większość dopiero podczas drugiego głosowania. Ustawa trafiła do Sejmu jako projekt obywatelski pod którym podpisało się 200 tys obywateli. Przewiduje ona że do likwidacji sądów może dojść jedynie w drodze ustawy a nie rozporządzenia. Dzięki ustawie na mapę administracyjną powrócić miało 79 najmniejszych sądów rejonowych.

Od 1 stycznia decyzją ministra 79 najmniejszych sądów rejonowych, liczących do dziewięciu sędziów, stało się wydziałami zamiejscowymi większych jednostek. Reforma, jeszcze zanim weszła w życie, wywołała liczne protesty, zarówno środowiska sędziowskiego, jak i polityków. Rozporządzenie w sprawie reorganizacji sądów krytykowała cała opozycja, ale także koalicyjny PSL.

Sprawą zajął się również Trybunał Konstytucyjny na wniosek grupy posłów (głównie z PSL) i Krajowej Rady Sądownictwa. Orzekł on w marcu, że przepis prawa o ustroju sądów powszechnych, na podstawie którego Jarosław Gowin wydał rozporządzenie w sprawie sądów, jest zgodny z konstytucją.

Pod koniec maja zaś Sąd Najwyższy mógł przesądzić o dalszych losach reformy, rozpoznając sprawy 30 sędziów, którzy poskarżyli się na decyzje o przeniesieniu. SN zamiast wydać wyrok, zapytał TK, czy minister sprawiedliwości miał prawo przenieść sędziów zlikwidowanych sądów do wydziałów zamiejscowych.