Na ostatnim posiedzeniu Krajowa Rada Sądownictwa po raz kolejny zabrała głos w sprawie szkoleń prowadzonych przez sędziów. Przygotowała uchwałę, w której przypomina, że decyzję o podjęciu dodatkowych zajęć sędziowie powinni podjąć rozważnie, by w najmniejszym stopniu nie kolidowały one z orzekaniem, bo to ich podstawowe zadanie.
Sprawa szkoleń powróciła, bo korporacje prawnicze coraz częściej zatrudniają sędziów jako wykładowców. – To naturalne, że podczas szkoleń aplikacyjnych korzystamy z sędziów. Zależy nam, by przyszli adwokaci i radcowie prawni poznali też inny punkt widzenia – tłumaczą. W efekcie w ostatnich latach z 10 tys. sędziów prawie co trzeci nie tylko orzekał, ale także zajmował się pracą dodatkową, głównie szkoleniem.
Dorabiają, jak mogą
W myśl prawa o ustroju sądów powszechnych sędziemu nie wolno wykonywać dodatkowego zatrudnienia z wyjątkiem zatrudnienia na stanowisku dydaktycznym, naukowo-dydaktycznym lub naukowym. W grę wchodzą uczelnie wyższe, szkolenia ustawiczne, aplikacje, pisanie książek i artykułów. To wszystko. Na podjęcie dodatkowego zatrudnienia sędzia musi uzyskać zgodę prezesa sądu. O tym, że do jej wydania należy podchodzić bardzo poważnie, przypomina w uchwale KRS. – Nie ma mowy o bagatelizowaniu tego warunku – podkreśla.
Dlaczego sędziowie szukają dodatkowego zatrudnienia? Sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, nie ma wątpliwości, że zmusza ich do tego sytuacja finansowa. – To dobrze, że cenią naszą wiedzę. To jedyny sposób, w jaki sędziowie mogą dorobić, trudno więc się dziwić, że z tej możliwości korzystają – mówi.
Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, tłumaczy, że korzystanie z wiedzy sędziów jest wręcz konieczne.