Reklama
Rozwiń
Reklama

Wiesław Kozielewicz: Bywałem „czarną postacią”

– Do dzisiaj nie zapadło orzeczenie ETPC czy TSUE, z którego by wynikało, że Izba Odpowiedzialności Zawodowej nie jest sądem – mówi ,,Rzeczpospolitej” Wiesław Kozielewicz, były prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej, dziś sędzia w stanie spoczynku.

Publikacja: 23.12.2025 04:41

Wiesław Kozielewicz: Bywałem „czarną postacią”

Warszawa, 19.09.2023. Sędzia Sądu Najwyższego Wiesław Kozielewicz na posiedzeniu Izby Odpowiedzialności Zawodowej

Foto: Leszek Szymański/PAP

Po 47 latach pracy w wymiarze sprawiedliwości i 45 latach orzekania przeszedł pan 9 grudnia w stan spoczynku. Będzie panu brakować sądu czy zamierza pan wreszcie cieszyć się wolnością?

Rzeczywiście 8 grudnia, ok. godziny 16:00, po ogłoszeniu orzeczenia w sprawie o uchylenie immunitetu prokuratora o sygnaturze I ZI 40/23, wstałem, zdjąłem sędziowski łańcuch i po ucałowaniu wizerunku orła położyłem łańcuch na sędziowskim stole. Tym symbolicznym gestem zamknąłem okres sprawowania przeze mnie wymiaru sprawiedliwości.

Dzień później, 9 grudnia osiągnąłem 70 lat, to jest taki wiek życia, który z jednej strony jest naznaczony tym, co się przeżyło, a z drugiej tym, że zaczęła się już ostatnia runda ziemskiego życia. W psalmie 90 czytamy: „miarą naszych lat jest lat siedemdziesiąt lub, gdy jesteśmy mocni, osiemdziesiąt; a większość z nich to marność, bo szybko mijają, my zaś odlatujemy”. Zawsze uważałem, że pewne aktywności należy kończyć na własnych warunkach i tym, kierując się na początku tego wieku zakończyłem prowadzenie zajęć na aplikacji sędziowskiej, a na początku drugiej dekady znacząco ograniczyłem udział w konferencjach szkoleniowych organizowanych dla sędziów i prokuratorów. Niewątpliwie uwolnienie od obowiązków zawodowych czynnego sędziego Sądu Najwyższego powoduje, że moja ukochana żona będzie częściej mnie widziała, będę też miał więcej czasu na inne zajęcia – myślę np. o podróżach, częstszych spotkaniach z wnukami (troje), czy realizowaniu zamierzeń sportowych.

Po pana odejściu zgromadzenie wybrało trójkę kandydatów na prezesa IOZ. To sędziowie: Tomasz Demendecki, Barbara Skoczkowska i Maria Szczepaniec. Kto z nich byłby najlepszy w fotelu prezesa?

Uchylę się od odpowiedzi na to pytanie. Ostatecznie, jak stanowi Konstytucja RP, to Prezydent RP wybierze najlepszego kandydata.

Czytaj więcej

Prezydent wskaże następcę sędziego Kozielewicza. Wybrano kandydatów

Ostatniego dnia orzekania był pan przewodniczącym składu orzekającego w kilku sprawach dyscyplinarnych. Jedna z nich dotyczyła prokuratorki Ewy Wrzosek i jej wpisów na platformie X. IOZ utrzymała karę upomnienia dla prokuratorki. Ta decyzja wzbudziła sporą krytykę. Nie zgłosił pan zdania odrębnego.

Do tego wyroku, żaden z członków składu SN, orzekającego jako sąd odwoławczy nie zgłosił zdania odrębnego. Skład SN uznał, że Sąd Dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym prawidłowo ocenił na płaszczyźnie odpowiedzialności dyscyplinarnej zachowanie prokuratorki Ewy Wrzosek. Ja również stanowisko to w pełni podzielam i w realiach tej sprawy dyscyplinarnej nie widziałem powodów do zmiany zaskarżonego orzeczenia i uniewinnienia prokuratorki Ewy Wrzosek lub umorzenia postępowania dyscyplinarnego. To, że orzeczenia SN są różnie oceniane nie jest niczym niezwykłym. Proszę sięgnąć pamięcią do początku 2018 r., gdy poddano głośnej krytyce w mediach uniewinniające orzeczenie SN w sprawie dyscyplinarnej sędziego, któremu zarzucono kradzież banknotu 50 zł na stacji benzynowej. Te wielokrotnie wyświetlane wówczas telewizyjne spoty, w których ja – gdyż ogłaszałem wyrok uniewinniający – byłem „czarną postacią”.

Reklama
Reklama

Izba, którą pan kierował, podejmowała różne decyzje w sprawie odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów podpisanych pod głośnym listem do OBWE w sprawie wyborów kopertowych. Jakie jest pana zdanie w tej sprawie?

W sprawach, w których byłem sprawozdawcą, konsekwentnie prezentowałem stanowisko, że brak jest podstaw do pociągnięcia sędziego do odpowiedzialności dyscyplinarnej za to, że podpisał list do OBWE. Zawsze uważałem, że sędziowie mają prawo do wypowiadania publicznie opinii dotyczących reform sądownictwa, uczestniczenia w wydarzeniach publicznych dotyczących prawa, systemu prawnego, z tym zastrzeżeniem, iż powinni unikać deklarowania swoich poglądów politycznych, jak i podejmowania działań wywołujących wrażenie, że sędzia jest związany z jakąś opcją polityczną.

Czytaj więcej

Prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej żegna się z Sądem Najwyższym

Kiedy prezydent Andrzej Duda wybrał pana na prezesa IOZ, część sędziów SN krytycznie oceniała fakt, że zgodził się pan na kandydowanie. Nie miał Pan żadnych wątpliwości?

W rozmowie z panią redaktor w sierpniu 2022 r. powiedziałem, że nie miałem szczęścia w losowaniu kandydatów do IOZ, gdyż zostałem wylosowany w grupie 33 sędziów SN. Później, gdy Zgromadzenie Sędziów IOZ przedstawiło 3 kandydatów na prezesa IOZ, to wielu sędziów SN, przychodziło do mnie z prośbą, abym nie wycofywał zgody. Ostatecznie nie wysłałem do Prezydenta RP oświadczenia, że cofam zgodę na kandydowanie. Miałem później przygotowany projekt pisma, że zrzekam się funkcji prezesa IOZ. Planowałem to pismo podpisać na Zgromadzeniu Sędziów IOZ, w przypadku, gdyby w tajnym głosowaniu nie uzyskali akceptacji przedstawieni przeze mnie kandydaci na przewodniczących wydziałów w IOZ. Przedstawione kandydatury uzyskały jednak poparcie, więc projekt pisma o rezygnacji znalazł się w niszczarce.

Status IOZ był wielokrotnie podważany. Stał pan na czele izby, która nie jest sądem?

Do dzisiaj nie zapadło orzeczenie ETPC czy TSUE, z którego by wynikało, że IOZ nie jest sądem. W przestrzeni publicznej są wyrażane różne opinie. Mamy przecież wolność słowa. Nigdy nie da się osiągnąć jednolitości poglądów, nie jest to możliwe. Wskażę tylko, że w sprawozdaniu Komisji Europejskiej na temat praworządności z 2024 r., sporządzonym w Brukseli 24 lipca 2024 r., podkreślono, że w 2022 r. zlikwidowano Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego i zastąpiono ją niezależną i bezstronną Izbą Odpowiedzialności Zawodowej, zreformowano również system środków dyscyplinarnych i usunięto kontrowersyjne przewinienia dyscyplinarne, wszyscy sędziowie, których dotyczyły orzeczenia Izby Dyscyplinarnej, uzyskali prawo do odwołania się w ramach nowego systemu do nowej izby w jasno określonym terminie, a wszyscy sędziowie zawieszeni przez Izbę Dyscyplinarną zostali przez IOZ przywróceni na stanowiska.

Czytaj więcej

Kolegium SN murem za Małgorzatą Manowską. Apelują do prezydenta o ochronę

Warto też, oceniając status IOZ, pamiętać, że utworzenie tej izby w SN i tryb wyznaczania sędziów SN do orzekania w niej, oparto na projekcie I prezesa SN prof. Małgorzaty Gersdorf z 11 listopada 2017 r. Jest on zamieszczony na stronie internetowej SN w zakładce Wydarzenia, pod datą 15 listopada 2017 r. Tego projektu nie krytykowano, ani w 2017 r., ani później. Uważano powszechnie, że dzięki rozwiązaniom proponowanym w tym projekcie, nastąpi poprawa działalności SN w obszarze spraw dyscyplinarnych. Do tej pory w IOZ rozpoznano blisko 2 tys. spraw, w tym około 250 spraw immunitetowych sędziów i prokuratorów, ponad 200 spraw dyscyplinarnych sędziów i prokuratorów, ponad 300 kasacji w sprawach dyscyplinarnych innych zawodów prawniczych i lekarzy, a także około 30 spraw w przedmiocie zawieszenia sędziego w czynnościach służbowych.

Reklama
Reklama

Wielu tzw. starych sędziów SN, coraz mniej licznych, uważa, że SN już nie ma. Pan też tak uważa?

Zajmuję się też historią ustroju sądownictwa. Przypominam, że SN rozpoczął działalność 1 września 1917 r., czyli jeszcze przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Wszystkie polskie konstytucje XX wieku przyjmowały istnienie SN. W okresie od 1 września 1917 r. do dziś powołano na stanowiska sędziów SN 763 osoby. Innymi słowy, dopóki ustrojodawca nie dokona zmiany obowiązującej konstytucji i nie uchyli przepisów statuujących SN, to Sąd Najwyższy będzie istniał.

Czy Małgorzata Manowska, pana zdaniem, jest legalnym I prezesem SN? Wielu sędziów kwestionuje jej status.

Konstytucja RP daje bardzo silny mandat każdemu I prezesowi SN – dotyczyło to zarówno prof. Małgorzaty Gersdorf, jak i aktualnej I prezes SN.

Sytuacja wśród sędziów, nie tylko SN, jest dziś zła. Widzi pan jakieś rozwiązanie? Na ile jest on zbieżne z propozycjami, które przedstawił minister Waldemar Żurek?

Od kilku lat publicznie wyrażam opinię, że rozwiązaniem jest sensowna zmiana Konstytucji RP. Moje pomysły na zmianę jej Rozdziału VIII i Rozdziału XIII są znane. Natomiast, gdyby zaistniała potrzeba zmiany pozycji ustrojowej SN, to można byłoby połączyć ją z wyborem sędziów tego sądu w wyborach powszechnych. Taki liczący 37 sędziów wybieranych na indywidualne 15-letnie kadencje Sąd Najwyższy (1 sędzia SN na 1 milion mieszkańców Polski), przejąłby też zadania Trybunału Konstytucyjnego oraz Trybunału Stanu. Kandydatami w wyborach na sędziów SN byliby, mający odpowiednie kwalifikacje, prawnicy przedstawieni uchwałami: naczelnych organów samorządów prawniczych (adwokatów, radców prawnych, notariuszy, komorników), Rady Doskonałości Naukowej, Krajowej Rady Sądownictwa, Krajowej Rady Prokuratorów. Wymienione podmioty mogłyby przedstawić maksymalnie po 10 kandydatów. Oprócz tego, za ich zgodą, kandydatami w wyborach byliby również sędziowie SN będący w służbie czynnej w dniu wejścia w życie ustawy o zmianie Konstytucji RP. Skompletowany w ten sposób SN miałby bardzo silny mandat społeczny, pochodziłby przecież z powszechnych wyborów, tak jak Sejm, Senat czy Prezydent RP.

Czy uchwała dwóch izb SN z 3 grudnia, zgodnie z którą żaden sąd nie może uznać orzeczenia SN za niebyłe, jest orzeczeniem istniejącym?

Nieraz w swoich orzeczeniach bardzo krytycznie wypowiadałem się na temat aplikowania do polskiego systemu prawnego teoretycznej koncepcji tzw. orzeczeń nieistniejących. Przypominam, że to się rozpoczęło w 2016 r. od zaniechania publikacji orzeczeń TK, gdyż rząd uznał je za nieistniejące. Ta swoista „moda” na korzystanie z tego pomysłu wpływa bardzo destrukcyjnie na funkcjonowanie sądownictwa. Wady orzeczenia, które zgodnie z wolą ustawodawcy powodują jego „unicestwienie”, są przecież precyzyjnie wymienione w przepisach odpowiednich procedur i nie ma żadnej potrzeby, by pomysł z sali seminaryjnej, jakim jest orzeczenie nieistniejące, stosować w praktyce orzeczniczej. Do wyrugowania tej instytucji można posłużyć się uchwałą pełnego składu SN, która by np. głosiła: „W polskim porządku prawnym nie ma instytucji orzeczeń nieistniejących”.

Czytaj więcej

Sąd Najwyższy obalił zasadę prawną i uderzył w europejskie trybunały

Jaki był najtrudniejszy dzień w pana zawodowej karierze?

To się zdarzyło ponad 40 lat temu na sali rozpraw, gdy orzekałem w Sądzie Rejonowym w Hrubieszowie. Osoba, która była widzem, zaatakowała świadka w momencie, gdy składał zeznania. Zaczęła go okładać pięściami, świadek zaczął się bronić i skład sądu widział „walkę bokserską”. Orzekałem z dwoma ławnikami, kobietami. Moje słowne wezwania do zaprzestania ataku były bezskuteczne. Wówczas na salach rozpraw nie było urządzeń pozwalających na wezwanie służb porządkowych. Wysłałem protokolantkę do sekretariatu, aby stamtąd telefonicznie wezwała milicjantów. Po kilku minutach na salę dotarli funkcjonariusze i zatrzymali napastnika. Oczywiście całe to zdarzenie zostało opisane w protokole rozprawy. Prokuratura wszczęła postępowanie karne wobec napastnika. Po przeprowadzeniu dowodu z opinii biegłych psychiatrów postępowanie karne umorzono, gdyż po obserwacji sądowo-psychiatrycznej stwierdzono, że z powodu choroby psychicznej napastnik w czasie czynu nie mógł pokierować swoim postępowaniem, był niepoczytalny.

Reklama
Reklama

Od tego czasu przeszedł pan wszystkie szczeble kariery sędziowskiej. Jak wyglądała ta droga?

Tak jak już pani podała, orzekałem przez okres 45 lat i dwóch miesięcy. Egzamin sędziowski zdałem we wrześniu 1980 r. W październiku 1980 r. zostałem powołany na stanowisko asesora sądowego i powierzono mi wykonywanie obowiązków sędziowskich. Rada Państwa PRL w kwietniu 1983 r. powołała mnie na stanowisko sędziego Sądu Rejonowego w Hrubieszowie, a w październiku 1986 r. na stanowisko sędziego Sądu Wojewódzkiego w Zamościu. Po przełomie ustrojowym 1989/1990, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, prezydenci powoływali mnie: 1 października 1990 r. na stanowisko sędziego Sądu Apelacyjnego w Lublinie, 26 kwietnia 1999 r. na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego. W SN przez cały czas orzekałem w Izbie Karnej, a od 15 lipca 2022 r. jednocześnie w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej (IOZ). Podczas mojej 45-letniej służby sędziowskiej (dziewięć lat w okresie PRL i 36 lat w okresie III RP), jako sędzia sprawozdawca rozstrzygnąłem kilkadziesiąt tysięcy spraw, wydawałem orzeczenia w sprawach cywilnych, rodzinnych, nieletnich, z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, penitencjarnych, karnych oraz dyscyplinarnych. W SN byłem między innymi sprawozdawcą w 44 sprawach dotyczących pytań prawnych, a w 2007 r. sprawozdawcą w sprawie rozpoznawanej przez pełny skład SN. Jako sędzia SN napisałem 1166 uzasadnień orzeczeń, ponad 100 artykułów dotyczących zagadnień prawa karnego, dyscyplinarnego i wyborczego, historii wymiaru sprawiedliwości, a także trzy książki.

Prawo w Polsce
Zmowa przetargowa Budimexu. Wyrok może utrudnić walkę o kolejne kontrakty
Sądy i trybunały
Co dalej z Trybunałem po wyroku TSUE? Setki orzeczeń do podważenia
Praca, Emerytury i renty
Planujesz przejść na emeryturę w 2026 roku? Ekspert ZUS wskazuje dwa najlepsze terminy
Internet i prawo autorskie
Masłowska zarzuca Englert wykorzystanie „kanapek z hajsem”. Prawnicy nie mają wątpliwości
Edukacja
Pisownia na nowo. Co zmieni się w polskiej ortografii od przyszłego roku?
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama