Rz: Poprzedni Sejm uchwalił i wykorzystał nową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym i zamiast wybrać najwyżej trzech sędziów, których kadencja upływa na jesieni, wybrał dodatkowo dwóch, a powinien to zrobić już następny Sejm. W „Rzeczpospolitej" już dawno określiliśmy tę akcję jako „powyborczy skok na Trybunał". Teraz posłowie PIS zaskarżyli przepisy. Jak pan ocenia skargę i jej szanse?
Jan Majchrowski: Skarga dotyczy wielu kwestii. Wśród nich wkroczenie w kompetencje Sejmu kolejnej kadencji, zapewne implikowane w dużej mierze interesami politycznymi odchodzącej większości, jest szczególnie jaskrawe i chyba najbardziej jednoznacznie niekonstytucyjne. Do instrumentalizacji prawa dochodziło w Sejmie nieraz, ta została przeprowadzona w wyjątkowo złym stylu.
Niektórzy straszą, że Trybunał nie będzie mógł jej zbadać, ponieważ może zabraknąć sędziów, ale wystarczy chyba pięciu?
Rzeczywiście, część obecnych i nowo wybranych sędziów po objęciu obowiązków powinna się z tej sprawy wyłączyć, i to z różnych przyczyn. Trudno obecnie przesądzić, jaka to byłaby liczba, choć szacuję, że i tak można by wydać wyrok w pełnym składzie (w praktyce dziewięcioosobowym), chociaż orzekanie w składzie pięcioosobowym w tej sprawie też nie jest wykluczone. Z pewnością nic nie stoi na przeszkodzie, by Trybunał badał konstytucyjność ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Jest do tego zobowiązany, konstytucja nie wyłącza spod kognicji Trybunału badania żadnej ustawy.
Pojawiają się głosy, że na takiej sprawie ucierpi powaga Trybunału.