Powaga Trybunału Konstytucyjnego już ucierpiała

Rozmowa z prof. Janem Majchrowskim z Wyższej Szkoły Administracji Publicznej, b. doradcą prezesa Trybunału Konstytucyjnego

Publikacja: 30.10.2015 07:00

Jan Majchrowski

Jan Majchrowski

Foto: materiały prasowe

Rz: Poprzedni Sejm uchwalił i wykorzystał nową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym i zamiast wybrać najwyżej trzech sędziów, których kadencja upływa na jesieni, wybrał dodatkowo dwóch, a powinien to zrobić już następny Sejm.  W „Rzeczpospolitej" już dawno określiliśmy tę akcję jako „powyborczy skok na Trybunał". Teraz posłowie PIS zaskarżyli przepisy. Jak pan ocenia skargę i jej szanse?

Jan Majchrowski: Skarga dotyczy wielu kwestii. Wśród nich wkroczenie w kompetencje Sejmu kolejnej kadencji, zapewne implikowane w dużej mierze interesami politycznymi odchodzącej większości, jest szczególnie jaskrawe i chyba najbardziej jednoznacznie niekonstytucyjne. Do instrumentalizacji prawa dochodziło w Sejmie nieraz, ta została przeprowadzona w wyjątkowo złym stylu.

Niektórzy straszą, że Trybunał nie będzie mógł jej zbadać, ponieważ może zabraknąć sędziów, ale wystarczy chyba pięciu?

Rzeczywiście, część obecnych i nowo wybranych sędziów po objęciu obowiązków powinna się z tej sprawy wyłączyć, i to z różnych przyczyn. Trudno obecnie przesądzić, jaka to byłaby liczba, choć szacuję, że i tak można by wydać wyrok w pełnym składzie (w praktyce dziewięcioosobowym), chociaż orzekanie w składzie pięcioosobowym w tej sprawie też nie jest wykluczone. Z pewnością nic nie stoi na przeszkodzie, by Trybunał badał konstytucyjność ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Jest do tego zobowiązany, konstytucja nie wyłącza spod kognicji Trybunału badania żadnej ustawy.

Pojawiają się głosy, że na takiej sprawie ucierpi powaga Trybunału.

Już ucierpiała. Źle się stało, że niektórzy jego sędziowie brali udział w pracach – a wręcz je zainicjowali – nad ustawą o Trybunale, którą formalnie wniósł do Sejmu prezydent Komorowski. Działalność ustawodawcza ze swej istoty jest stricte polityczna, a tej sędziowie Trybunału nie powinni podejmować, i to nie tylko w trakcie pełnienia funkcji, ale do końca życia – bo pozostają sędziami w stanie spoczynku. Należy także pamiętać o fundamentalnej konstytucyjnej zasadzie podziału władzy, która oddziela Trybunał i jego sędziów od władzy ustawodawczej. W tych kwestiach sędziowie powinni zachowywać powściągliwość żony Cezara. Jej brak może rodzić nieprzyjemne skutki, z których konieczność wyłączenia się w określonej sprawie jest najmniej dotkliwa. Tak jest w tym przypadku.

Jak może się zachować prezydent w sprawie owej dwójki sędziów Trybunału? Powinien ich zaprzysiąc czy nie?

Podnoszone są wątpliwości, czy jeden z nich spełnia formalne warunki odpowiedniego wykształcenia. Już ta kwestia może dawać podstawę do wstrzymania się z przyjęciem jego ślubowania. Prezydent nie jest związany terminem, a precedens polegający na nieprzyjęciu ślubowania sędziego już był i w samym Trybunale nikt go wówczas nie podważał. Panowała przy tym zgodna opinia, że osoba wybrana przez Sejm na sędziego Trybunału nie może objąć swej funkcji bez wcześniejszego złożenia ślubowania wobec prezydenta. Uważam jednak, że samo złożenie wniosku do Trybunału przez grupę posłów nie stanowi przesłanki pozwalającej prezydentowi na opóźnianie procedur związanych ze stosowaniem kwestionowanej, w tym wypadku przez posłów PiS, ustawy.

Prezydent też może mieć wątpliwości?

Inaczej rzecz wyglądałaby, gdyby podobne wątpliwości podniósł sam prezydent, nadając im formę wniosku o zbadanie konstytucyjności ustawy przez Trybunał. Tak się jeszcze może zdarzyć. W tym wypadku prezydent, uzbrojony w argument z art. 126 konstytucji mówiący o jego funkcji jako jej strażnika, konsekwentnie mógłby się wstrzymywać z przyjęciem ślubowania tych sędziów, co do których wyboru przez Sejm miałby zastrzeżenia natury konstytucyjnej właśnie. Mogłoby to trwać do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez Trybunał albo zmiany ustawy o Trybunale przez nowy Sejm. To zapewne nastąpiłoby szybciej niż orzeczenie w tej sprawie.

Prawo i Sprawiedliwość skarży także brak kadencyjności prezesów Trybunału. To rzeczywiście wyjątek. Czy uzasadniony?

Ta osobliwość funkcjonuje od wielu lat i powoduje, iż kadencja poszczególnych prezesów i wiceprezesów była bardzo różna i zawsze kończyła się wraz z ich kadencją jako sędziów. Do tej pory nie nastręczało to zasadniczych wątpliwości. Na tle innych zarzutów zawartych w złożonym wniosku kwestia ta ma mniejsze znaczenie merytoryczne, chociaż nie jest obojętna dla samego procedowania w tej sprawie.

—rozmawiał Marek Domagalski

Rz: Poprzedni Sejm uchwalił i wykorzystał nową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym i zamiast wybrać najwyżej trzech sędziów, których kadencja upływa na jesieni, wybrał dodatkowo dwóch, a powinien to zrobić już następny Sejm.  W „Rzeczpospolitej" już dawno określiliśmy tę akcję jako „powyborczy skok na Trybunał". Teraz posłowie PIS zaskarżyli przepisy. Jak pan ocenia skargę i jej szanse?

Jan Majchrowski: Skarga dotyczy wielu kwestii. Wśród nich wkroczenie w kompetencje Sejmu kolejnej kadencji, zapewne implikowane w dużej mierze interesami politycznymi odchodzącej większości, jest szczególnie jaskrawe i chyba najbardziej jednoznacznie niekonstytucyjne. Do instrumentalizacji prawa dochodziło w Sejmie nieraz, ta została przeprowadzona w wyjątkowo złym stylu.

Pozostało 84% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Nieruchomości
Ministerstwo Rozwoju przekazało ważną wiadomość ws. ogródków działkowych
Prawnicy
Komisja Wenecka wydała opinie o zmianach w polskim wymiarze sprawiedliwości
Podatki
Spłacasz kredyt rodziców albo męża? Nie skorzystasz z ulgi w PIT