Krajowa Rada Sądownictwa przyjęła w czwartek 14 marca protokół z lustracji w Sądzie Rejonowym Poznań-Stare Miasto, wydziałach odwoławczych Sądu Okręgowego w Poznaniu, Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa i Sądzie Okręgowym w Krakowie. Jak czytamy w komunikacie prasowym, lustracja obejmowała wybrane sprawy karne z lat 2021-2023 dotyczących przestępstw przeciwko mieniu z użyciem przemocy, przestępstw polegających na zmuszaniu do określonego zachowania. Analizowano je m.in. pod kątem równego traktowania sprawców i pokrzywdzonych.
Wnioski zespołu, jakie wynikają z przeglądu spraw wskazują m.in., iż sądy, oceniając szkodliwość czynu często koncentrowały się na wartości przedmiotu zaboru, a nie użytej przez sprawcę przemocy. Często orzekano też karę w granicach dolnego zagrożenia ustawowego za dane przestępstwo lub nawet poniżej tej granicy. Stosowano także nadzwyczajne złagodzenie kary. Nawet przestępstwa wymuszenia rozbójniczego i rozboju niektóre sądy uznawały za przypadki mniejszej wagi. Jako przykład KRS podaje, że sprawcę kradzieży zegarka z użyciem maczety (groźba nawet odcięcia ręki) skazano na karę 1,5 roku pozbawienia wolności.
KRS: Marika skazana na 3 lata, sprawa ataku na działacza pro-life umorzona
Z drugiej strony KRS wskazuje, że "niekaraną Marikę - sprawczynię wyrwania tęczowej torebki i przy tej okazji uszkodzenia stawu palca właścicielki torby - skazano zaś w Poznaniu na trzy lata więzienia". Przeanalizowano także sprawę ataku na działacza pro-life, propagującego hasła antyaborcyjne w Warszawie.
Jak czytamy w komunikacie, sądy poznański i warszawski inaczej zakwalifikowały czyny oskarżonych i wymierzyły zupełnie inne kary. Tymczasem jak zauważa KRS, w obu przypadkach istotną rolę w zachowaniach sprawców odgrywał ich światopogląd. Jeden z sądów uwierzył wersji wydarzeń przedstawionych przez pokrzywdzoną, drugi – wersji oskarżonego.
"Za atak na właścicielkę tęczowej torby, symbolu środowisk LGBT, przypisano oskarżonym usiłowanie rozboju w warunkach czynu chuligańskiego i skazano na trzy lata więzienia. Marika nie miała nawet obrońcy. Atak na działacza Fundacji Prawo do Życia (w tym szarpanie i uderzanie go drzwiami) wynikał, zdaniem sądu, z „chwilowego wzburzenia emocjonalnego”. Motywacji oskarżonego nie sposób zatem uznać za szczególnie naganną” – stwierdził sąd. Sprawę umorzono. Natomiast w przypadku Mariki i jej kolegów, według sądu, na potępienie zasługiwały >>radykalne poglądy i nienawiść kierowana do społeczności stanowiącej mniejszość seksualną<<" - czytamy w komunikacie.