Nowe rozwiązanie technologiczne, i chwalone, i krytykowane przez praktyków, wymaga dopracowania.
Podstawą prowadzenia posiedzeń zdalnych jest art. 15zzs1 ustawy z 2 marca 2020 r. Obowiązuje tylko w określonym czasie. Sama jednak możliwość przeprowadzania rozpraw online była dostępna już wcześniej. Departament Informatyzacji i Rejestrów Sądowych resortu sprawiedliwości maksymalnie uprościł procedurę zakupową. Wydał ogólną zgodę dla wszystkich dyrektorów sądów na zakup niezbędnego sprzętu informatycznego, bez konieczności uzyskiwania odrębnych zgód, a decyzja o przeprowadzeniu rozprawy zdalnej zawsze należy do sędziego.
– Jako zwolennik zasady bezpośredniości w postępowaniu sądowym, która funkcjonowała w okresie międzywojennym i po wojnie, uważam, że bezpośredni kontakt sądu, stron z osobami uczestniczącymi w procesie jest bardzo ważny: sposób wyrażania swojego stanowiska czy sposób przedstawiania pewnego stanu faktycznego, posługiwanie się przy tym gestem, mimiką, ma wielkie znaczenie – podnosi sędzia Wiesław Johann.
Świadek z zagranicy
– W procesie, w którym jest wielu świadków, np. z zagranicy, można w ten sposób ograniczyć koszty stawiennictwa. Pełnomocnikom też ułatwia pracę, kiedy mogą się łączyć online z sądem, bo wiadomo, że zaoszczędzamy czas dojazdu. Szkoda tylko, że wiele sądów nie stosuje takich samych rozwiązań. W wielu placówkach jest jeden mikrofon na ławie sędziowskiej – w takim wypadku świadek nie słyszy pełnomocników zadających pytania, tylko sędzia musi je powtarzać do mikrofonu – komentuje mec. Michał Kałużny.
Do zdalnego przeprowadzania rozpraw sądowych ministerstwo rekomenduje korzystanie z oprogramowania Jitsi lub Equinox, których utrzymanie i rozwój jest zapewniany przez kadrę informatyczną sądów. Sądy mają dowolność korzystania z różnych narzędzi wideokonferencyjnych, przeważająca większość korzysta jednak ze wskazanych systemów zapewnionych przez Ministerstwo Sprawiedliwości.