Pojawienie się nowego sędziego w TK nie było do ostatnich chwil pewne. Teraz mamy to na papierze. Ten wątek sporu jest rozwiązany, ale mamy też lepsze widoki na jego pełne zakończenie. Jest bowiem jasność w kwestii kolejnych zmian w składzie TK, a to przecież spór o jego skład generuje konflikt.

Sporni sędziowie to trzech wybranych w październiku przez poprzedni Sejm z rekomendacji PO, od których prezydent nie przyjął ślubowania (a Sejm pozbawił mocy prawnej uchwały o ich wyborze), ale według prezesa TK mają status „oczekujących" na ślubowania oraz trzech wybranych w grudniu z rekomendacji PiS, którzy zostali zaprzysiężeni, ale decyzją prezesa TK „oczekują na podjęcie obowiązków sędziowskich", choć mają status pracowników TK. O obsadę tych trzech stanowisk jest spór, więcej, tzw. nowela naprawcza ustawy o TK w główniej mierze miała zmusić prezesa TK do dopuszczenia tych sędziów, bez których TK jest niepełny, a w konsekwencji premier nie publikuje jego wyroków.

Co dalej? 19 grudnia zakończy się kadencja prezesa Rzeplińskiego, a wcześniej z co najmniej trzech kandydatów prezydent wskaże nowego prezesa TK. Mało prawdopodobne, by nowy prezes utrzymywał w zamrażarce trzech sędziów, stan kuriozalny chyba na skalę światową. Po ich dopuszczeniu sędziów z rekomendacji PiS będzie siedmiu, z kolei 26 czerwca 2017 r. w stan spoczynku przejdzie wiceprezes TK i prawdopodobnie też zastąpi go sędzia z rekomendacji PiS. Co więcej, będzie to w zgodzie z dotychczasowymi zasadami i praktyką.

Opozycja musi zdawać sobie sprawę z tej przemożnej roli czasu, więc i kompromis wydaje się możliwy. Tym bardziej że obóz PiS może uchwalić kolejną nowelę ustawy o TK, subtelniejszą niż poprzednia, korzystając np. ze wskazań Komisji Weneckiej, a Trybunał Konstytucyjny musi ją respektować. I właśnie taką nowelizację skierował do Sejmu.