Pozbawieni prawa
Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł we wtorek, że kolejne nowele ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, które doprowadziły do zniesienia skutecznej kontroli sądowej negatywnych opinii KRS dotyczących przedstawienia prezydentowi RP kandydatów na sędziów SN, mogą naruszać prawo unijne. Jeśli zatem sąd polski dojdzie do wniosku, że zmiany te naruszają prawo Unii, to na mocy pierwszeństwa tego prawa będzie miał obowiązek odstąpić od zastosowania tych zmian i rozpatrzyć odwołanie takiego kandydata na podstawie wcześniejszych przepisów.
Sprawę przed TSUE wywołali sędziowie NSA, którzy rozpatrując odwołania pięciu kandydatów na sędziów SN od negatywnej uchwały KRS (z nowego, pisowskiego nadania), zarzucili pozbawianie ich prawa do sądowej kontroli konkursowej procedury, wcześniej wykonywanej przez NSA.
Z tym że wyrokiem z 25 marca 2019 r. (K 12/18), wydanym na wniosek nowej KRS i grupy senatorów, Trybunał Konstytucyjny orzekł o niekonstytucyjności dotychczasowego art. 44 ust. 1a ustawy o KRS, który przewidywał w sprawach indywidualnych dotyczących wytypowania na stanowisku sędziego SN odwołanie do NSA. TK stwierdził także, że dotychczasowe takie sprawy powinny być umorzone z mocy prawa. Nadto prokurator generalny wystąpił do NSA o umorzenie postępowania ws. odwołań tych prawników, wskazując, że wydanie wyroku stało się zbędne.
TSUE uznał jednak, że niedoszli sędziowie SN mają prawo do odwołania.
Dodajmy, że prezydent mimo zastrzeżeń NSA (i jego decyzji o wstrzymaniu niektórych uchwał KRS) powołał sędziów zaopiniowanych pozytywnie (w sumie ok. 40 – niemal połowa obecnego SN). Mimo pojawiających się zarzutów nowi sędziowie zajmują stanowiska być może należne tym niezakwalifikowanym. W SN wciąż jest wolnych około 40 etatów.
Stowarzyszenie Sędziów Iustitia nie kryje, że kilku sędziów wzięło na siebie rolę kamikadze i wystartowało w tamtym konkursie, nie spodziewając się, że nowa KRS poprze ich kandydatury, lecz po to, by zwrócić uwagę na upolitycznienie nowej KRS (lwia jej część, tzw. sędziowska, wybierana jest przez Sejm, a nie, jak kiedyś, przez sędziów) i doprowadzić do usunięcia z SN „osób", które zajęły tam stanowiska po wadliwym konkursie.