Specyfiką naszego sądownictwa jest to, że wymiar sprawiedliwości sprawują – poza sędziami powołanymi na urząd przez prezydenta RP – liczni początkujący asesorzy sądowi, czyli osoby, które po uniwersyteckich studiach prawniczych odbyły aplikację sadową (obecnie przeważnie pozaetatową), zdały egzamin sędziowski i zostały mianowane przez ministra sprawiedliwości, a więc przedstawiciela władzy wykonawczej, do pełnienia czynności sędziowskich na czas określony. Ten stan rzeczy od lat budził sprzeciw licznych teoretyków i praktyków prawa mających wątpliwości, czy urzędnicy wykonujący obowiązki sędziowskie, których przyszła kariera jest uzależniona od decyzji organu powołującego, w pełni dają gwarancję niezawisłości, bezstronności i niezależności.
Świadomość tę mieli również członkowie zespołu ds. reformy struktury organizacyjnej sądownictwa, którzy w opracowanym w 1997 r. projekcie utworzenia wyodrębnionych jednostek organizacyjnych sądów zdolnych do szybkiego i sprawnego rozpoznawania drobnych spraw cywilnych i karnych – sądów grodzkich przewidywali, że będą w nich orzekać głównie początkujący sędziowie: sędziowie grodzcy.
Prace nad reformą sądownictwa były kontynuowane w latach następnych. W ich efekcie 1 stycznia 2000 r. rozpoczęły działalność wydziały cywilno-karne, które 17 października 2001 r. zaczęły również rozpoznawać sprawy o wykroczenia, przekształcone następnie 1 stycznia 2002 r. w wydziały grodzkie na mocy przepisów ustawy z 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych (usp).
W ustawie tej jednak odstąpiono od zawartych w projekcie z 10 czerwca 1999 r. przepisów o likwidacji instytucji asesorów sądowych i wprowadzenia innej drogi dochodzenia do urzędu sędziego. Według nich istniejący stan rzeczy miał na zasadzie wyjątku trwać do 31 grudnia 2010 r., natomiast zasadą miało być powoływanie na urząd sędziego osoby, która poza spełnianiem warunków formalnych ukończyła 35 lat i bezpośrednio przed powołaniem była profesorem lub doktorem habilitowanym nauk prawnych, sprawowała urząd sędziego sądu wojskowego albo przez cztery lata wykonywała zawód adwokata, radcy prawnego lub notariusza, przez dwa lata prokuratora powszechnych lub wojskowych jednostek organizacyjnych prokuratury lub przez dziesięć lat asystenta sędziego.
Dzisiaj można jedynie podziwiać dalekowzroczność autorów tego projektu, a jednocześnie żałować, że nie stał się obowiązującym prawem. Zaoszczędziłoby to konieczności podejmowania pod presją czasu zmian legislacyjnych, niezbędnych do zadośćuczynienia treści orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 24 października 2007 r., w myśl którego przepisy uprawniające ministra sprawiedliwości do powierzenia asesorom sądowym prawa pełnienia czynności sędziowskich są niezgodne z ustawą zasadniczą.