Kilka miesięcy temu prezydent Lech Kaczyński nie podpisał kilku sędziowskich nominacji m.in. dla czterech sędziów sądów rejonowych ubiegających się o stanowisko w sądzie okręgowym oraz pięciu asesorów. Każdego z nich pozytywnie oceniała Krajowa Rada Sądownictwa. Zdaniem rady powstał spór kompetencyjny, który sprowadza się do odpowiedzi na pytanie, czy prezydent ma prawo do ponownej oceny kandydatów na sędziów.
Droga do awansu sędziowskiego jest długa. Kończy ją pozytywna opinia Krajowej Rady Sądownictwa i wniosek do prezydenta o powołanie na urząd sędziego albo awans do sądu wyższej instancji. Tymczasem od kilku miesięcy prezydent Lech Kaczyński pomija z listy wysyłanej przez radę niektóre nazwiska. Problem w tym, że konstytucja nie daje prezydentowi prawa do odmowy powołania. Prawdą jest, że nie ma konstytucyjnego terminu, w którym musi je podpisać. Ale są też konstytucyjne zasady współdziałania władz i ciągłości władzy. W sierpniu 2007 r. prezydent posunął się jeszcze dalej. W piśmie do KRS poinformował, że dziewięciu osób nie powoła na stanowisko sędziego. Decyzji nie uzasadnił. To pierwsza taka sytuacja od 17 lat. W obronie sędziów głos zabrała Helsińska Fundacja Praw Człowieka, KRS, Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia i organizacje międzynarodowe. Zgodnie twierdzą, że brak uzasadnienia zagraża sędziowskiej niezawisłości i nie wiadomo, jakie kryteria powinni spełniać kandydaci na kolejnych etapach sędziowskiej kariery. Oni sami złożyli skargi.
– Skargami zajmie się sam Trybunał Konstytucyjny, wszyscy też złożyli w Kancelarii Prezydenta wezwanie do usunięcia naruszenia prawa, traktując to jako pierwszy krok w procedurze skargi na bezczynność organu. Jeśli nie dostaną odpowiedzi, skargi będą wnoszone do wojewódzkiego sądu administracyjnego – mówi „Rz” Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Korzystając z możliwości, jakie daje konstytucja (art. 192), KRS zwróciła się w uchwale do pierwszego prezesa Sądu Najwyższego i prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego o wystąpienie z wnioskiem do TK o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego pomiędzy nią a prezydentem.
– Najogólniej mówiąc, chodzi o odpowiedź na pytanie, czy prezydent ma prawo do oceny kandydatów do nominacji, skoro wcześniej oceniła ich rada – tłumaczy „Rz” sędzia Stanisław Dąbrowski, przewodniczący KRS.