Sprawa dotyczy kilku sędziów, którzy po zdanym egzaminie kilka, a czasem nawet kilkanaście lat spędzili na sali rozpraw. Mają więc wymaganą praktykę i spełniają wymogi etyczne. Mimo to nie mogą zostać radcami. Całe zamieszanie wywołał wyrok Trybunału Konstytucyjnego sprzed dwóch lat, a właściwie jego różne interpretacje. Sędziowie i adwokaci interpretują go inaczej niż radcowie. Pierwsi twierdzą, że nie ma przeszkód do wpisów, drudzy – że brak przepisu, który na to pozwala. Sędziowie dopatrują się złej woli u radców i strachu korporacji przed napływem dobrze wyszkolonych prawników. A o tym, że sędziowie (głównie rejonowi) coraz chętniej rezygnują z zawodu, mówi się od kilku miesięcy.
W listopadzie 2006 r. TK odmówił prawa do automatycznego wpisu na listę radców tym, którzy zdali egzaminy inne niż radcowskie, lecz nie mają praktyki zawodowej. Tylko w ciągu roku z tej możliwości skorzystało ponad 2 tys. osób. Niekonstytucyjny przepis utracił moc 31 grudnia 2006 r. W tym samym czasie wygasły analogiczne regulacje dotyczące adwokatury, które Trybunał zdyskwalifikował 19 kwietnia 2006 r. Dla jednych zamyka to całkowicie drogę do wpisów, dla drugich jest to wyrok zakresowy i dotyczy tylko sędziów po egzaminie, ale bez praktyki. Od tego czasu prawnicy mają kłopot z dostaniem się do korporacji radcowskiej.
– Według nas przepis utracił moc, a więc nie istnieje. Tym samym nie ma podstawy do wpisywania na listę radców prawnych – twierdzi Dariusz Sałajewski, wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych. I dodaje, że nie byłoby kłopotu, gdyby ustawodawca zamiast uchylonego przepisu wprowadził nowy, precyzyjny i zgodny z ustawą zasadniczą. Tym bardziej że miał na to do dziś kilkanaście miesięcy.
Przypomnijmy – przepisy poprawiające błędy przygotował poprzedni minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, ale wtedy Sejm nie zdołał ich uchwalić. Nowy minister ma własne pomysły (projekt jest w uzgodnieniach międzyresortowych). Do Sejmu trafił też inny projekt przygotowany przez PiS (podobny do pomysłu Ziobry). Wszystkie one jednak nie wyszły poza stadium projektów.
Problemu z przyjmowaniem do korporacji przedstawicieli innych zawodów nie mają adwokaci. – Nie odmawiamy wpisów, choć nie oznacza to, że wszyscy, którzy się zgłaszają, zostają przyjęci – tłumaczy Andrzej Michałowski, wiceprezes Naczelnej Rady Adwokackiej. Dodaje, że zdarzały się odmowy, kiedy np. wobec byłych sędziów czy prokuratorów toczyły się postępowania dyscyplinarne.