. Tak było np. w okręgu suwalskim. W większości sądów jednak orzekanie poważnie ograniczono. Odbyło się zaledwie np. 2, 18 czy 25 proc. spraw niż zwykle. - Są rozprawy, które musiały się odbyć. Wezwano np. świadków z zagranicy, termin rozprawy wyznaczono dużo wcześniej czy też konkretna sprawa jest zagrożona przedawnieniem - wymienia sędzia Waldemar Żurek, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia,które akcję poparło. Tak było np. w Piotrkowie Trybunalskim (1,79 proc)czy Krakowie (18,94 proc.). W okręgu warszawskim, siedleckim, kaliskim nie pracowało 70 proc sędziów, w pozostałych jeszcze więcej. Z danych jakie otrzymaliśmy z ministerstwa sprawiedliwości (które przyznało, że obie akcje monitorowało) wynika, że oprócz tego, że sędziowie z rozmysłem nie wyznaczali wokand odwołali też (w ciągu dwóch dni) 326 sesji. W ponad 80 przypadkach powodem był dzień bez wokandy a 45 urlop na żądanie. Reszta to m.in. zwolnienia lekarskie.
W piątek z kolei protestowali prokuratorzy nawoływani do akcji przez krakowski Komitet Obrony Prokuratorów. MS twierdzi, że z urlopów na żądanie skorzystało tego dnia 414 prokuratorów. Oni sami uważają, że liczba ta jest mocno nie doszacowana (według wstępnych szacunków miało to być nawet ponad tysiąc osób). Prokuratorzy zamierzają także występować z wnioskami o udostępnienie informacji na temat swoich wynagrodzeń od 1 stycznia 2006 do 30 czerwca 2008. Takie informacje są im potrzebne do obliczenia roszczeń z tytułu braku waloryzacji wynagrodzeń i wystąpienia z masowymi pozwami.
- Protest jest całkowicie apolityczny, nie jest tylko akcją młodych sędziów i prokuratorów, solidaryzują się z nim po cichu przełożeni przekonuje „Rz" Jacek Skała, jeden z założycieli komitetu.