Dramatu nie było. Odbywały się rozprawy, które musiały, np. aresztowe czy rodzinne, bo w nich czas odgrywa dużą rolę.
– Kolejne dni bez wokand, które tym razem trwały już cały tydzień, – sprawiły, że w skali kraju odbyło się ok. 40 proc. mniej rozpraw w porównaniu z poprzednim tygodniem – informuje „Rz” Bartłomiej Przymusiński, rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. I dodaje, że są to dane z większości okręgów sądowych (brakuje danych z zaledwie kilku małych okregów).
Od minionego poniedziałku do piątku sędziowie pojawiali się w sądach, ale nie orzekali. Zajmowali się pisaniem uzasadnień, przygotowywaniem do rozpraw i studiowaniem orzecznictwa.
– Ten protest umrze śmiercią naturalną – mówi „Rzeczpospolitej” jeden z sędziów, który był zagorzałym zwolennikiem tych akcji, kiedy ruszały rok temu.
Rząd powoli spełnia żądania środowiska, choć nie tak, jak ono sobie to wyobraża. Wprawdzie uchwalono odejście od kwoty bazowej, na podstawie której ustalane są sędziowskie pensje, ale przyjęto takie mnożniki, że ich zastosowanie nie zadowala sędziów. Chcą wyższych mnożników, ale rząd się na to nie godzi.