Taka jest ocena sędziów Trybunału Konstytucyjnego, którzy spotkali się wczoraj na dorocznym ogólnym zgromadzeniu.
W sumie wniesiono 501 spraw, w tym 321 skarg kasacyjnych, ale – jak powiedział Bohdan Zdziennicki, prezes TK – mniejszą liczbę skarg „rekompensuje” lepsza jakość prawniczego przygotowania oraz większa złożoność przedłożonych zagadnień. Tylko jednak nieco mniej niż połowa spraw trafia do merytorycznego rozpoznania: w ub. r. TK rozpatrzył ich 157, pierwszy raz od wielu lat więcej niż skierowanych na tę ścieżkę.
Oczywiście wyroki TK nie zapadają jednomyślnie, w 23 proc. zgłaszano zdania odrębne. Nie zawsze bowiem kompromis jest do zaakceptowania dla wszystkich sędziów.
Wśród najważniejszych spraw, którymi TK zajmował się w zeszłym roku, prezes wskazał pierwszy w Trybunale spór kompetencyjny: który z organów (prezydent czy rząd, premier) uprawniony jest do reprezentowania RP na posiedzeniach Rady Europejskiej.
Nawiązał do tej sprawy prezydent Bronisław Komorowski, podkreślając, że orzeczenie to z jednej strony umożliwiło udział prezydenta w tych w posiedzeniach, z drugiej – wskazało na konieczność współpracy najwyższych organów władzy i pozwoliło wyjść Polsce z klinczu, który wiązał się z jej osłabieniem. Prezydent mówił, że „Trybunał Konstytucyjny jest opoką rządów prawa w Rzeczypospolitej”, a w jego ocenie powołanie 25 lat temu, jeszcze w czasach PRL, „było dziedzictwem sierpnia 1980 r.”.