Na wczorajszym posiedzeniu sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka przedstawiciele związków zawodowych działających w wymiarze sprawiedliwości przedstawili posłom alarmujące dane o wynagrodzeniach ponad 35 tys. pracowników i urzędników zatrudnionych w sądach i prokuraturze.
Różnice w pensjach
– Nierówne wynagrodzenia i przeciążenie pracą powodują, że coraz więcej osób odchodzi. Na ich miejsce są przyjmowani pracownicy bez doświadczenia, zatrudniani na umowę-zlecenie czy za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej – mówi Waldemar Urbanowicz z sekcji pracowników sądownictwa NSZZ „Solidarność". – Od 2007 r. realne wynagrodzenie urzędnika z wymiaru sprawiedliwości zmalało o 20 proc. Jeśli rząd nic nie zrobi w tym zakresie, jesteśmy gotowi do protestu. Złożyliśmy też pozwy o odszkodowania od Skarbu Państwa za to, że przepisy dopuszczają dyskryminowanie płacowe urzędników i asystentów – dodaje Waldemar Urbanowicz.
Różnice między wynagrodzeniami urzędników zatrudnionych na tych samych stanowiskach w różnych okręgach przekraczają nawet 1000 zł. Co gorsza, niższe wynagrodzenia otrzymują urzędnicy z największych placówek wymiaru sprawiedliwości, np. w Warszawie czy Poznaniu, w których jest także największe obciążenie pracą.
Potrzeba zmian
– Różnice w pensjach wynikają z tego, że pracownicy zatrudniani w latach 2007–2009 r. otrzymywali korzystniejsze umowy niż ci, którzy zaczęli pracować w wymiarze sprawiedliwości w późniejszych latach – tłumaczy Wojciech Hajduk, wiceminister sprawiedliwości.
– Ze względu na zamrożony fundusz płac nie możemy podwyższyć wynagrodzeń. Oznaczałoby to konieczność wręczenia wypowiedzeń obniżających pensje osobom, które zarabiają więcej – twierdzi Marek Jamrogowicz, pierwszy zastępca prokuratora generalnego.