Barbara Zawisza: upublicznianie oświadczeń majątkowych sędziów

Upublicznianie oświadczeń majątkowych sędziów ?w internecie to bardzo zły pomysł, który może zagrozić ich bezpieczeństwu – zwraca uwagę sędzia Barbara Zawisza.

Publikacja: 05.08.2014 16:19

Barbara Zawisza

Barbara Zawisza

Foto: materiały prasowe

Red

Niezadowolone strony mszczą się niekiedy na sędziach, którzy wydali niekorzystne dla nich orzeczenia. Słyszy się np. o spaleniu domu letniskowego sędziego przez recydywistę czy też o zniszczeniu samochodu. Nie są to odosobnione przypadki. Teraz Ministerstwo Sprawiedliwości postanowiło wyciągnąć pomocną dłoń. Do sędziów? Nie, do przestępców.

Taki będzie skutek, jeżeli projekt ustawy, która ma doprowadzić do upublicznienia i umieszczenia w internecie oświadczeń majątkowych określonych kategorii osób, w tym sędziów, wejdzie w życie. Wówczas bowiem osoby mające zawodowo styczność ze światem przestępczym zostaną „wystawione" przez państwo na celownik. Dlatego uznałam za konieczne zacząć tekst takim mocnym akcentem.

Tylko gdy jest to niezbędne

Sędziowie już od dawna są zobowiązani składać oświadczenia majątkowe. Przekazywane są kolegium sądu apelacyjnego oraz właściwemu urzędowi skarbowemu, które mogą dokonać kontroli majątku sędziego i ocenić, czy jest on proporcjonalny do uzyskiwanych dochodów. Kontrola ta nie jest bynajmniej iluzoryczna. Sędziowie nie są tu wyjątkiem. Oświadczenia o swoim stanie majątkowym składają np. posłowie, senatorowie, radni, burmistrzowie, wójtowie, przy czym krąg tych osób ma być poszerzony. Są dość szczegółowe. Należy wskazać w nich wszystkie dochody, posiadane nieruchomości z ich adresami, powierzchnią itp., zaciągnięte zobowiązania kredytowe, kwoty oszczędności, oraz każdy składnik majątku o wartości przekraczającej 10 tys. zł.

Obowiązek składania takich oświadczeń przez sędziów, choć nie jest normą w krajach europejskich, można uznać za uzasadniony, jeśli ma zwiększyć zaufanie do nich. Teraz jednak Ministerstwo Sprawiedliwości postanowiło zrobić krok dalej. Projekt ustawy przewiduje, że oświadczenia te będą dostępne w internecie.

Zastanówmy się zatem, czemu ma to służyć i czy naprawdę jest to niezbędne, a zarazem czy nie stanowi nadmiernej ingerencji w sferę prywatności. Prawo do prywatności było kilkakrotnie przedmiotem analizy Trybunału Konstytucyjnego, który wskazywał m.in., iż Konstytucja RP z 2 kwietnia 1997 r. normuje je wprost, stanowiąc w art. 47, iż „każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym". Konstytucja wprowadza też w art. 51 kategorię prawa jednostki do ochrony danych osobowych, m.in. warunek ustawowej podstawy ujawnienia przez jednostkę informacji dotyczących jej osoby (ust. 1), zakaz pozyskiwania, gromadzenia i udostępniania informacji o obywatelach innych niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym (ust. 2). Trybunał uznawał za niedopuszczalną ingerencję władzy publicznej w korzystanie z prawa do poszanowania własnego życia prywatnego jednostki, z wyjątkiem przypadków przewidzianych przez ustawę i koniecznych w demokratycznym społeczeństwie ze względu na bezpieczeństwo państwowe i publiczne, dobrobyt gospodarczy kraju, ochronę porządku i zapobieganie przestępstwom, ochronę zdrowia i moralności lub ochronę praw i wolności innych osób (wyrok z 19 maja 1998 r. Sygn. U. 5/97).

Czy mamy tu do czynienia z jednym ze wskazanych przypadków? W mojej ocenie nie, a publiczne ujawnianie składników majątku, tak by mógł się z nimi zapoznać każdy zainteresowany, służy jedynie zaspokojeniu ciekawości. Wprowadzanie takich rozwiązań tłumaczone jest „względami przejrzystości życia publicznego oraz skuteczności systemu prewencji i kontroli antykorupcyjnej". Cel zapewne szczytny, ale brakuje odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób upublicznianie oświadczeń ma pomóc w zapobieganiu korupcji i czy jest to środek konieczny do osiągnięcia takiego celu.

Postkomunistyczna ciekawość

Czy naprawdę konieczna jest tak głęboka ingerencja w prywatność osób pełniących określone funkcje? Czy naprawdę każdy pacjent, interesant, zdający na prawo jazdy czy podsądny musi koniecznie mieć swobodny dostęp do informacji o majątku dyrektora przychodni, urzędnika, instruktora jazdy, sędziego? Czy może „skuteczność systemu prewencji i kontroli antykorupcyjnej" nie zależy w większym stopniu od tego, że dostęp do tych informacji będą miały odpowiednie służby, które zweryfikują źródła pochodzenia majątku w wątpliwych przypadkach?

Przyjrzyjmy się, jak jest w innych krajach Europy. Moje dane dotyczą oświadczeń majątkowych sędziów, gdyż najłatwiej było mi je uzyskać. Analiza tego zestawienia nie pozostawia wątpliwości: im bardziej dojrzała demokracja, tym mniejsza ingerencja w sferę prywatności. Na 38 ankietowanych krajów sędziowie muszą składać oświadczenia majątkowe w 19. Są to Albania, Bośnia i Hercegowina, Chorwacja, Estonia, Gruzja, Grecja, Węgry, Włochy, Łotwa, Litwa, Macedonia, Mołdawia, Czarnogóra, Polska, Rumunia, Serbia, Słowacja, Słowenia i Ukraina. Na liście są jeszcze sędziowie z Danii, ale nie jest to w tym kraju obowiązek powszechny, lecz warunkowany wystąpieniem szczególnych okoliczności.

Jak widać, dominują zdecydowanie kraje postkomunistyczne. Obowiązku takiego nie mają natomiast sędziowie z Belgii, Cypru, Czech, Finlandii, Francji, Niemiec, Irlandii, Liechtensteinu, Luksemburga, Malty, Monako, Holandii, Norwegii, Portugalii, Hiszpanii, Szwecji, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii. Tam władza stosuje zasady przejrzystości publicznej bez poddawania sędziów tego typu kontroli. A jak wygląda kwestia jawności oświadczeń majątkowych? Są publicznie dostępne bez żadnych ograniczeń tylko w sześciu krajach: Albanii, Estonii, Gruzji, Macedonii, Czarnogórze, Słowacji. Minister sprawiedliwości chce, aby siódmym krajem była teraz Polska.

Okazja czyni złodzieja

Perspektywa powszechnego dostępu do oświadczeń majątkowych budzi także inne obawy niż te związane z prywatnością. Chyba nietrudno wyobrazić sobie, że sytuacja taka będzie sprzyjała przestępstwom na szkodę osób, których oświadczenia staną się jawne. Czyż nie jest to znakomita okazja dla złodzieja, który jak na tacy będzie miał podane informacje, do czyjego domu warto się włamać i czego konkretnie szukać? Że u sędziego X wisi cenny obraz po babci, a u doktora Y należy przeszukać szafy i bieliźniarkę, bo ma gdzieś schowaną złotą biżuterię? Czy naprawdę o to chodzi, by wielu ludziom odebrać poczucie bezpieczeństwa? W tym bezpieczeństwa szczególnie ważnego w takich zawodach jak sędzia, prokurator, policjant, a więc osób stykających się na co dzień z mniej i bardziej groźnymi przestępcami? Czy nie wzrośnie ryzyko, że ktoś niezadowolony ze skazującego wyroku, mając nieograniczony dostęp do danych o majątku tych osób, będzie chciał je wykorzystać do celów przestępczych? Nie łudźmy się przy tym, że usunięcie z oświadczeń majątkowych wrażliwych danych, takich jak adresy położenia nieruchomości będą skuteczną przeszkodą.

Nietrudno pojechać za kimś z pracy, żeby zobaczyć, gdzie mieszka. Nietrudno, szczególnie w mniejszych miejscowościach, znając powierzchnię nieruchomości, ustalić jej dokładny adres. Obawiam się zresztą, że w razie wejścia w życie ustawy, przepis o usuwaniu z opublikowanego w internecie oświadczenia majątkowego danych dotyczących położenia nieruchomości będzie szybko uchylony. Ile bowiem czasu upłynie, zanim ktoś podniesie, że takie oświadczenie nie mówi nic o majątku danej osoby, i zacznie się domagać publikowania bardziej szczegółowych informacji. Nie mając danych o położeniu nieruchomości, nie można bowiem stwierdzić, jak duży majątek ktoś zgromadził. To jasne, że inna jest cena 500-metrowej działki w centrum Warszawy, inna przy małej uliczce na obrzeżach Warszawy, a jeszcze inna działki na wsi na wschodzie Polski. Czy twórcy projektu ustawy wzięli to pod uwagę? Czy zrobią coś, by zapobiec negatywnym następstwom? Czy ktoś zapewni sędziom, policjantom, prokuratorom wzmożoną ochronę ich mienia? Wiemy dobrze, że to nierealne.

Zapewne w dyskusji na ten temat podniesiony zostanie argument, że skoro jawne są oświadczenia majątkowe parlamentarzystów, to nie ma przeszkód, by ujawniać oświadczenia innych. Nie zapominajmy jednak o specyficznej funkcji, jaką pełnią wybierani w wyborach powszechnych politycy. Ze względu na jej charakter, już kandydując, godzą się na zwiększone zainteresowanie opinii publicznej.

W mediach trwa poważna dyskusja o zaniku kultury prywatności w świecie, w którym możliwości techniczne i zmiany obyczajowe powodują, że każdy może wiedzieć wszystko o każdym. Chyba pora na więcej rozwagi i wyobraźni w takich sprawach.

Autorka jest wiceprezesem Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia

Prawo karne
Morderstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Obrońca podejrzanego: nie przyznał się
Ubezpieczenia i odszkodowania
Rekordowe odszkodowanie dla pacjenta. Miał operację kolana, wypisano go bez nogi
Prawo dla Ciebie
Jest decyzja SN ws. wytycznych PKW. Czy wstrząśnie wyborami?
Prawo karne
Mieszkanie Nawrockiego. Nieprawdziwe oświadczenia w akcie notarialnym – co na to prawo karne?
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura i egzamin ósmoklasisty 2025 z "Rzeczpospolitą" i WSiP
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem