Oto jego treść:
Należy zdementować informację jakoby członkowie Prezydium Krajowej Rady Sądownictwa na spotkaniu z Prezydentem RP, w przeddzień Kongresu (2.09.2016 r.), zaproponowali, by w planowanych zmianach ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, Rada na jedno stanowisko sędziowskie przedstawiała Prezydentowi 2 kandydatów, do wyboru. Rada jest przeciwna takiemu rozwiązaniu, które pojawiło się w maja 2016 r., w rządowym projekcie zmiany ustawy o KRS. Także Prezydent RP nie jest jego zwolennikiem. Niepokojące są jednak wypowiedzi przedstawiciela Kancelarii Prezydenta RP, który w programie TVP INFO stwierdził, że po spotkaniu z Prezydentem jego uczestnicy wydali oświadczenie, w którym uznali prerogatywę Prezydenta do nominacji sędziowskich. Chciałbym podkreślić, że takie oświadczenie nie zostało wydane, a piątkowa rozmowa Prezydium Rady z Prezydentem była wstępem do dalszego dialogu, który ma być kontynuowany na spotkaniu ze wszystkimi członkami Krajowej Rady Sądownictwa. Przedstawiciele Rady uczestniczący w spotkaniu stwierdzili jedynie, że gdyby, po przedstawieniu Prezydentowi RP kandydatów na sędziów, pojawiły się jakieś nowe okoliczności dotyczące tych osób, o których Rada wcześniej nie wiedziała, to istnieje procedura wznowienia postępowania. Prezydent RP ma też w składzie Krajowej Rady Sądownictwa swojego przedstawiciela, który ma możliwość bezpośredniego wpływania na wybór kandydatów.
Przedstawiciele Krajowej Rady Sądownictwa podkreślili, że Rada nie zajęła jeszcze stanowiska w sprawie odmowy nominacji 10 sędziów przez Prezydenta RP i zajmie się nim na posiedzeniu plenarnym we wrześniu. Jednocześnie chciałbym przypomnieć, że istnieje stanowisko Rady przyjęte 13 grudnia 2007 r., które jednoznacznie określa kompetencje Rady i kompetencje Prezydenta w procesie nominacji sędziów. Jest ono dostępne na stornie www.krs.pl.
Niepokoi także sposób, w jaki media publiczne relacjonują i komentują przebieg Kongresu. Mówi się w nich o politycznym spotkaniu grupy zbuntowanych sędziów, tendencyjnie dobiera rozmówców o jedynie słusznych poglądach, pokazuje, że sędziowie zgromadzeni na Kongresie wysłuchali nieformalnego hymnu Unii Europejskiej, a nie pokazuje, że Kongres rozpoczął hymn Polski. Dołączają do nich niektórzy politycy, np. Joachim Brudziński, mówiący, że „nie cofniemy się ani o krok" czy Patryk Jaki, stwierdzający, że „jesteśmy (chodzi prawdopodobnie o rząd) na wojnie z elitami prawniczymi". Jest to retoryka wojenna nie prowadząca do jakiegokolwiek konstruktywnego dialogu. Także wypowiedź podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, sędziego Łukasza Piebiaka budzi głębokie zdziwienie. Sugerował on, że Nadzwyczajny Kongres Sędziów Polskich to przedsięwzięcie polityczne. Warto zwrócić uwagę, że jako wiceminister sprawiedliwości niejednokrotnie, zastępując swojego Szefa, zasiada w Sejmie w ławach rządowych. Przykre, że nie dostrzega w swoim zachowaniu naruszenia zasady apolityczności, a zarzuca je sędziom, którzy rozmawiają, jak obronić w Polsce konstytucyjne zapisy trójpodziału władzy.
Przypominam, że na władzy sądowniczej ciąży konstytucyjny obowiązek dialogu z pozostałymi władzami. To nie może być jedynie pusty zapis. Dialog ten powinien się toczyć na forum Krajowej Rady Sądownictwa. Jednak przedstawiciel władzy wykonawczej – Minister Sprawiedliwości, który wchodzi w skład Rady z urzędu, praktycznie nie bierze udziału w posiedzeniach plenarnych i nie prowadzi dialogu z sędziami. Sędziowie zawsze zapraszają na swoje spotkania najważniejsze osoby w państwie: prezydenta, premiera, marszałków Sejmu i Senatu, przewodniczących klubów parlamentarnych. Niestety na Nadzwyczajny Kongres Sędziów nie przybył żaden przedstawiciel władzy wykonawczej i ustawodawczej reprezentujący rządzącą większość. Tym bardziej niepokoją wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości, którzy tuż po zakończeniu Kongresu mówią o „sędziokracji", o służeniu sędziów samych sobie i podają przykłady innych krajów, w których liczba sędziów przypadająca na 100 mieszkańców jest mniejsza. Nie dodają tylko, że w tych krajach znacznie mniejsza jest także liczba spraw, którymi sądy muszą się zajmować. W Polsce, rocznie, to ponad 15 mln spraw, a kolejne uchwalane ustawy wciąż poszerzają zakres pracy sądów i tę liczbę.