„Znamy polskie piwo. A sztukę i kulturę? Trochę mniej. Ale festiwal Polska! Year nas nauczy” – tak zaczyna się obszerny materiał w dzienniku „Guardian” poświęcony sezonowi polskiej kultury w Wielkiej Brytanii. Inny artykuł został zatytułowany: „Nowa fala słowiańskiego kina w Wielkiej Brytanii”. „Independent” zapowiadał wizyty młodych polskich artystów, a „Times” wysłał do Krakowa korespondenta, by zbadał, co ciekawego dzieje się w naszej muzyce.
Program Polska! Year, organizowany przez Instytut Adama Mickiewicza, rozpoczął się w marcu i potrwa 13 miesięcy. Jest skierowany nie do mieszkających na Wyspach Polaków, ale przede wszystkim do Brytyjczyków. Przygotowano 200 prezentacji filmowych, teatralnych, muzycznych i wizualnych.
[srodtytul]Piwo jest, piosenek brak[/srodtytul]
Jak dotąd najbardziej entuzjastyczne reakcje zebrała polska edycja festiwalu muzycznego Fetilizer organizowanego od kilku sezonów w Londynie. Impreza co roku przybliża twórców innego kraju, reklamując się przewrotnym hasłem „Good Shit from... ”, czyli „Dobry towar z... ”. Teraz przyszła kolej na nas. „Guardian” uznał imprezę za „najbardziej intrygujące wydarzenie Polska! Year”, zapowiedział koncerty hiphopowe i electro-jazzowe oraz wystawę muzycznych pocztówek, w latach 60. i 70. zastępujących trudno dostępne płyty winylowe. Zostały zaprezentowane w londyńskim Rich Mix – można było podziwiać nie tylko projekty graficzne pocztówek, ale też posłuchać.
Autorka „Guardiana” Helen Pidd pisała: „Dla większości Brytyjczyków jedyną szansą usłyszenia polskiego zespołu jest Konkurs Piosenki Eurowizji. Poszerzenie UE sprowadziło polskie piwo do naszych sklepów, ale nie pomogło w promocji piosenek. Współczesna scena muzyczna w Polsce rozkwita. To jeden z dwóch europejskich krajów, w których sprzedaż płyt w minionym roku się zwiększyła, wyrastają nowe sale koncertowe. A gwiazdy od Madonny po Depeche Mode nagle pierwszy raz włączają Polskę do programu swych tras koncertowych”.