Alina Szapocznikow w Brukseli -Sculpture Undone 1955 – 1972t

Retrospektywa Aliny Szapocznikow jest jednym z ważnych wydarzeń programu polskiej prezydencji w UE – pisze Monika Małkowska z Brukseli

Aktualizacja: 09.09.2011 04:42 Publikacja: 08.09.2011 19:01

Alina Szapocznikow w Brukseli -Sculpture Undone 1955 – 1972t

Foto: materiały prasowe

Wreszcie zaczyna robić międzynarodową karierę. Pośmiertną, rzecz jasna – Alina Szapocznikow zmarła w 1973 roku. Teraz, po blisko 40 latach, odkrywa ją Europa, a wkrótce – USA, w przyszłym roku dzieła naszej rzeźbiarki zaczną bowiem rundę po amerykańskich muzeach.

Zobacz galerię zdjęć

Szalone eksperymenty

Kilkakrotnie widziałam rzeźby Szapocznikow, ale co innego na naszym terenie, co innego w nieznanym dotychczas kontekście. Około 160 obiektów; obok rzeźb – rysunki, fotografie (arcyciekawe doświadczenia z poliuretanem miękkim jak ciasto); także dokumentalny film.

Twórczość Szapocznikow doskonale koresponduje z surowym, pozbawionym znamion luksusu otoczeniem brukselskiego Centrum Sztuki Współczesnej Wiels (to eksbrowar zaadaptowany na galerię). Tu doskonale widać, jak genialnie artystka wykorzystywała "tanią" materię, jak pionierskie były jej koncepcje.

Chodzi nie tylko o formę prac – pierwsza odważyła się uwznioślić chorobę i deformację ciała po operacji. Więcej, przyznała się do związanych z tym przejść psychicznych, z szokiem po utraconej kobiecości.

Pokaz w Wiels zaczyna się od wczesnych rzeźb z lat 50. Jednak ani słynny "Trudny wiek" (1956), ani równie znany o rok późniejszy "Ekshumowany" nie wywarły na mnie takiego wrażenia jak jej pierwsze eksperymentalne konstrukcje. Artystycznie rozkwitła po emigracji do Paryża (1963). Tam pozwoliła sobie na szaleństwa. Połączenie części silnika samochodu z materią wyglądającą jak żywy organizm – to było coś! W dodatku ten "Goldfinger" (tytuł rzeźby) został w całości pomalowany złocistą farbą. Czytelna metafora: wszystko marność dowartościowana pozłotką.

Największy skok w przyszłość to eksperymenty z tworzywami sztucznymi. Rakotwórcze czy nie, na pewno nie służyły zdrowiu artystki. Czy wiedziała o tym? Ryzykowała świadomie?

Sądzę, że w pewnym momencie utożsamiła się z plastikowym "ciałem", któremu nadawała własne kształty. No, nie dosłownie. Brała odciski z brzucha, piersi, twarzy i ćwiartowała, powielała. Potem jak doktor Frankenstein lepiła siebie nową. Martwym zwałom i strzępom materii nadawała życie kolorami, a od połowy lat 60. animowała je prądem. Dosłownie. Przerabiała cząstki siebie na biomorficzne lampy.

W Wiels największe wrażenie wywiera "pokój lamp". Na początek – postać ze świecącym biustem. Prawa pierś jarzy się mocniej jaskrawoczerwoną barwą. Perwersyjny pomysł – jakby próbowała zabijającą ją chorobę przeobrazić w energię.

Zanikanie człowieka

To właśnie najbardziej imponuje mi w Szapocznikow. Nie mizdrzy się do śmierci, odważnie przygląda się jej i... portretuje. Bo czymże jak nie wizerunkiem śmierci jest zdestruowany, rozpłaszczony odlew twarzy jej przybranego syna Piotra? O cyklu nazwanym "Zielnik" pisano wielokrotnie; Leszek Mądzik poświęcił serii spektakl. Kojarzono te prace z zasuszonymi roślinami – mnie uderzyła zawarta w nich drapieżność. Wściekłość na kiepską jakość fizycznej natury. Szapocznikow pokazała tkankę w stadium rozpadu. Zanikanie człowieka, utratę przez ciało ludzkich cech. Jednocześnie nie ma w tym skargi, rozczulania się nad sobą. Artystka heroicznie podchodzi do losu – indywidualnego i uniwersalnego. Rozkład materii – to też temat.

Nawet dziś niełatwo patrzeć na prace, w których wykorzystała smoliście czarną żywicę poliuretanową i wynurzające się z tego "błota" uwodzicielskie, choć trochę obwisłe kobiece piersi. Seks ratujący przed zapomnieniem i rozpaczą...

To jednak kreacja, poniekąd – symbol. Natomiast w szkicach wykonanych w szpitalu po mastektomii Alina przedstawiła się tak, jak wyglądała: brutalny szew od ramienia do miednicy, lewa pierś przesunięta. Okropność! Jednak ona stoi naga przed lustrem, wyprostowana, na pozór bez trwogi; dla kurażu pali peta. Chapeau bas, madame Szapocznikow!

Alina Szapocznikow "Sculpture Undone 1955 – 1972"; Bruksela, Centrum Sztuki Współczesnej Wiels, wystawa przygotowana przez Instytut Adama Mickiewicza, czynna do 8 stycznia 2012 r.

 

Wreszcie zaczyna robić międzynarodową karierę. Pośmiertną, rzecz jasna – Alina Szapocznikow zmarła w 1973 roku. Teraz, po blisko 40 latach, odkrywa ją Europa, a wkrótce – USA, w przyszłym roku dzieła naszej rzeźbiarki zaczną bowiem rundę po amerykańskich muzeach.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 93% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl