Nie znoszę mowy polityki

Lex Drewinski wyjaśnia, jaki powinien być dobry plakat i dlaczego warto uprawiać sztukę zaangażowaną

Publikacja: 16.04.2013 02:55

Lex Drewinski (fot.Monika Kuc)

Lex Drewinski (fot.Monika Kuc)

Foto: materiały własne

Rz: Większość polskich artystów tworzy plakaty kulturalne. A pan konsekwentnie przede wszystkim politycznie i społecznie zaangażowane. Skąd ten wybór?

Lex Drewinski:

To oczywiste, pochodzę z Polski. Z kraju, gdzie ludzie po nieustannych historycznych zawieruchach są szczególnie uwrażliwieni na politykę. Żyłem tu w czasach komuny, w ustroju, który trudno uznać za normalny. Moje zaangażowanie wzięło się z buntu i protestu przeciwko systemowi, który nie był na mnie skrojony.

Od 28 lat mieszka pan w zachodniej części Berlina, ale i tam nie przestaje reagować na nierozwiązane problemy świata: totalitaryzm, terroryzm, rasizm, przemoc...

Wyjechałem z żoną w połowie lat 80. Przyrzekłem sobie, że zrobię to przy pierwszej nadarzającej się okazji, bo nie mogłem żyć dłużej w stanie wojennym. Przyznam, że na początku doznawałem pewnej satysfakcji, gdy w Berlinie Zachodnim widywałem lewackich demonstrantów pod czerwonymi sztandarami bitych przez policję. Jako uciekinier z kraju, w którym czerwoni byli górą, odbierałem to jako rodzaj zadośćuczynienia.

Ale szybko zrozumiałem, że nikogo, kto ma inne zdanie, nie powinno się tłuc pałkami, nawet komunistów. Niestety, życie za murem czy za żelazną kurtyną sprawiło, że nasza świadomość była częściowo zakryta, jakbyśmy widzieli tylko na jedno oko. Na Zachodzie przejrzałem i dostrzegłem, że zło jest wszędzie, że nie ma idealnych systemów.

Niejednokrotnie głośno protestuje pan przeciw przejawom neofaszyzmu.

Bo nie jest to problem czysto historyczny. Badania wykazują, że 30 proc. studentów w Niemczech solidaryzuje się z ruchami neofaszystowskimi! Niedawno wykryto także mafię faszystowską w tamtejszych więzieniach. Dopuszcza się zresztą legalne istnienie partii profaszystowskich w Niemczech, nawet w Bundestagu. Uważam, że nie na tym polega demokracja. Na przykład plakat „Germania" zrobiłem po fali aktów nienawiści – podpalaniu domów obcokrajowców w Niemczech.

Bardzo ostro wypowiada się też pan przeciw komercjalizacji współczesnego życia, znajdując tego liczne dowody w Niemczech i wielu innych krajach.

Tak, zrobiłem m.in. serię plakatów konfrontujących hasła rewolucji 1968 roku z obecnymi poglądami przedstawicieli tamtego pokolenia. Niektórzy z nich zostali politykami, jak Joschka Fischer, były minister spraw zagranicznych w Niemczech. Oni są dumni z dawnej przynależności do kontestującej młodzieży, ale obecnie interesują się jedynie własnym dobrobytem. Stąd w moim plakacie zamiana dawnych symboli na znaki marek biznesowych, np. pacyfki na mercedesa. Z kolei plakat „Europa" sygnalizuje, że euro stało się ważniejsze od Europy, zaś na otwarcie wystawy w Warszawie zestawiłem dwa plakaty: „Socjalizm z ludzką twarzą" i „Kapitalizm z ludzką twarzą". Oba pochodzą z 2010 roku. Jak można się przekonać, różnica między systemami jest niewielka.

Wystawie w Muzeum Karykatury dał pan tytuł „Lex is more". Co ukrył pan za tą grą słów?

Po pierwsze to trawestacja powiedzenia „mniej znaczy więcej", co wprost odnosi się do mojego stylu. Po drugie Lex to nie tylko moje imię, bo dosłownie znaczy: prawo. Plakat mówi więc, że państwo prawa daje więcej. Po trzecie oprócz napisu jest na nim jeszcze rewolwer bez cyngla, co podpowiada, że zalegalizowane nieużywanie broni, choćby w USA, jest palącą kwestią. Rewolwer pozbawiony cyngla oznacza, że „mniej broni to więcej życia".

Wierzy pan, że sztuka zmienia rzeczywistość?

Nie mam złudzeń, że z bandyty da się zrobić anioła. Liczę jednak, że choć trochę sztuka, którą uprawiam, może pokazać ludziom inny kierunek myślenia.

Kiedy plakat jest dobry?

Kiedy jest sztuką najprostszych słów. Używa języka jasnego, czystego i klarownego. W pewnym sensie robię plakaty w opozycji do wypowiedzi polityków. Ich mowy nie znoszę. Myślę, że celowo mówią w sposób skomplikowany i zawiły do swoich słuchaczy czy raczej do swoich „poddanych", bo chodzi im jedynie o to, aby nie można ich było rozliczyć ze składanych obietnic. Plakat ma tylko jedną stronę, w przeciwieństwie do książki czy gazety, i musi być natychmiast zrozumiały. Dlatego właśnie w grafice staram się wyrażać lapidarnie aż do granic możliwości.

Trudno uwierzyć, że jest pan uczniem Waldemara Świerzego, tak bardzo odmienny jest pana styl.

Nie było powodu, abym naśladował mego profesora. Styl mamy inny, chociaż jako ludzi spod tego samego znaku zodiaku łączy nas podobne poczucie humoru. Nie wiem zresztą, czy w ogóle zaliczam się do polskiej szkoły plakatu, ale uważam, że jeśliby mnie tam nie było, to trzeba by kogoś takiego w niej wymyślić. A malarskość polskiej szkoły plakatu to mit. Jej istota polegała głównie na tym, że każdy z jej twórców najpierw był indywidualistą, jak Świerzy, Lenica czy Cieślewicz, który wprowadził do plakatu fotografię.

Jak to się stało, że pana praca „LexICON A-Z" stała się symbolem sztuki XXI wieku?

To cykl 26 piktogramów odpowiadający liczbie liter w alfabecie, ilustrujących pojęcia wyrażające współczesność, jak: globalizacja, rewolucja, nacjonalizm, system, politycy, nietolerancja, nadzieja... Po pokazie w Chaumont zostałem w 2000 roku zaproszony przez Centre Pompidou w Paryżu na wystawę prezentującą obiekty zapowiadające sztukę nowego wieku.

Plakat nie odchodzi w przeszłość?

Przepowiadanie śmierci plakatu uważam za przedwczesne. Jestem przekonany, że jeszcze mnie przeżyje. Cieszy się przecież wielkim powodzeniem w Internecie, pełnym obrazów i ikon, które są też odmianą plakatu.

Sylwetka

Lex Drewinski grafik, twórca plakatu i rysunku satyrycznego

ur. w 1951 r. w Szczecinie, artysta uznany w świecie,  absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu (dyplom z wyróżnieniem w pracowni Waldemara Swierzego). Preferuje plakat zaangażowany, jego styl wyróżniają prostota i lapidarność w duchu niemieckiego Bauhausu. Profesor Wydziału Designu w Fachhochschule w Poczdamie i Akademii Sztuki w Szczecinie. Laureat ponad 150 nagród na najbardziej prestiżowych konkursach, m.in. biennale plakatu w Mexico City 1998 i 2010, konkursie plakatu w Pekinie 2002, Biennale Plakatu Polskiego, Katowice 1985 i 2009, Biennale w Pradze 2011 oraz Awakening World Awards Teheran 2012. Mieszka w Berlinie, wystawę jego prac „Lex Is More" można oglądać do 2 czerwca w Muzeum Karykatury w Warszawie.     —m.k.

Rz: Większość polskich artystów tworzy plakaty kulturalne. A pan konsekwentnie przede wszystkim politycznie i społecznie zaangażowane. Skąd ten wybór?

Lex Drewinski:

Pozostało 97% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl