Tytuł wystawy „Księżniczki" brzmi dwuznacznie, ale też pokazuje ona współczesne kobiety podwójnie - jako próbujące sprostać kulturowym wzorom i kanonom, a z drugiej strony odnaleźć swą autentyczność. Są tu więc portrety lolitek, romantyczek, marzycielek, uwodzicielek, wiecznych Barbie i kobiet dojrzałych, aktywistek i prowokatorek, księżniczek upadłych, zniewolonych i wyzwolonych.
Kiedyś kobiety fotografowali niemal wyłączni mężczyźni. Teraz te proporcje się wyrównały, a na festiwalowej wystawie nawet odwróciły, bo tu głównie kobiety mówią o sobie samych, co wcale nie znaczy, że są to artystki feministki, choć różnego rodzaju buntowniczek wśród nich nie brakuje.
- Wystawa powstała specjalnie na festiwal – mówi „Rz" Katarzyna Majak, kuratorka. - Większość prac po raz pierwszy mamy okazję oglądać w Polsce. Zauważyłam, że zwłaszcza u nas artystki tworzą prace ciężkie i straumatyzowane. Postanowiłam więc znaleźć inne, o lżejszym podejściu do kobiecości – niepozbawione dystansu i żartobliwości. Pokazujące, jakich strategii kobiety używają, aby wydobyć z siebie księżniczkę. Także dziś każda z nas jest księżniczką, jeśli tylko na to sobie pozwoli.
Autorki zdjęć opowiadają przeważnie nowe bajki lub antybajki o księżniczkach. Kanadyjka Dina Goldstein z ironią traktuje kobiecą naiwność i wiarę w baśniowe historie o cudownym życiu u boku wymarzonego księcia. Na barwnych fotografiach inscenizuje na pozór sceny jak z Walta Disneya, ale to tylko kostiumowy sztafaż. Śnieżka, obarczona gromadą dzieci, ledwo sobie radzi z obowiązkami, a księcia, gapiącego się w telewizor, kompletnie problemy rodzinne nie obchodzą. W życiu dorosłym oboje okazują się nieporadni jak dzieci.