Thomas McShane jest, jak się przedstawia, „tajnym agentem FBI ds. sztuki”. Zajmuje się tym od 35 lat, z tego ponad 20 na żołdzie Federalnego Biura Śledczego.

Wartość zrabowanych dzieł przekracza dziś 5 mld dolarów rocznie. Rynek pozostał ten sam: nuworysze, maniacy, bosowie mafii traktujący Rubensa czy impresjonistów jako zabezpieczenie pożyczki.

Thomas McShane, Dary Matera „Na tropie skradzionych arcydzieł”, Wyd. Dolnośląskie, Wrocław 2007

Relacje będącego już na emeryturze McShane’a, spisane z pomocą dziennikarza specjalizującego się w sprawach kryminalnych, są pełne szczegółów, ujawniają kulisy wydarzeń mało znanych. Autorzy nie uniknęli pewnej sztampy: sprytni złodzieje okazują się w końcu gapami, w każdej akcji bierze udział facet mierzący 180 cm wzrostu, raz gruby, raz chudy, zawsze podobny do któregoś z bohaterów telewizyjnego serialu.

To jedna z niewielu u nas książek poświęconych temu tematowi. Jest dobrym uzupełnieniem pasjonującej, wydanej kilka lat temu „Grabieży Europy” Amerykanki Lynn Nicholas. Miejmy nadzieję, że nie będziemy długo czekać na przekład książki „The Monuments Men” Roberta Edsela, dokumentującej detektywistyczne wysiłki muzealników i historyków, którzy po wojnie tropili dzieła sztuki skradzione przez nazistów.