Angelika Kaufmann ma muzeum w Schwarzenbergu

O XVIII-wieczną mistrzynię portretu Angelikę Kaufmann upomina się aż pięć nacji: Austria, Niemcy, Szwajcaria, Włochy i Anglia

Publikacja: 03.12.2010 12:33

Angelika Kaufmann ma muzeum w Schwarzenbergu

Foto: materiały prasowe

Kto by spodziewał się sztuki w stodole? Tymczasem w alpejskim miasteczku Schwarzenberg w dawnym gospodarskim budynku urządzono (nowocześnie!) muzeum Angeliki Kaufmann, malarki urodzonej w pobliskim Chur. Jednej z pierwszych, która stanęła w szranki z męską konkurencją.

Muzeum działa czwarty sezon. Program kręci się wokół osoby bohaterki – tak jak ostatnia prezentacja, zatytułowana „Wybrani przyjaciele”.

[srodtytul]Anielska uroda, angielska przygoda[/srodtytul]

Miała atuty: anielską urodę, rozliczne talenty i przekonanie o swych umiejętnościach, zaszczepione przez rodzica, także malarza. John Kaufmann, zamiast kupować córce lalki, dawał jej do zabawy pędzle i ołówki. Od dziecka poznawała tajniki warsztatu, ćwiczyła rękę i oko. Jedenastoletnia, pojechała z papą do Mediolanu, poprzedzana famą wunderkinda. W kolejce po portrety pędzla małolaty ustawiła się miejscowa socjeta, z arcybiskupem miasta łącznie.

Niewiele później, Angelika wykonała wraz z tatą malowidła ścienne i ołtarz dla kościółka w Schwarzenbergu. Widziałam te prace. Klasycystyczne, poprawne kompozycje, nic szczególnego, ale jak na nastolatkę – powinszować! Miała szesnaście lat, gdy osierociła ją matka. Wtedy ojciec znów zabrał ją do Włoch, gorączkowo pragnąc „urządzić” ją w świecie. Angela uwodziła maślanym błękitnym spojrzeniem i słodkim, czystym głosem, którym wyśpiewywała ballady. Już wtedy znała kilka języków (do tego też wykazywała spore zdolności), w tym włoski. Przydawało się jej to podczas włoskich peregrynacji, które zabrały sześć lat.

[srodtytul]Konkury Reynoldsa[/srodtytul]

W roku 1762 odwiedziła Wenecję. Miała wtedy 22 lata i wdała się w gorący, acz nieudany romans. Wyszła z tego zwycięsko, odprawiła zalotnika. Jednocześnie, pracowała na własne konto oraz sławę. Tłum arystokratek zabiegał o jej portrety, a jedna z dam zaproponowała modnej malarce wyjazd do Anglii. Kaufmann, wówczas lat 25, nie wahała się. Słusznie. Szybko opanowała angielski, a nawet… podbiła serce największego mistrza brytyjskiego portretu. Joshua Reynolds zakochał się w dwukrotnie młodszej cudzoziemce, namalował jej podobiznę, a potem – oświadczył się! Dostał kosza, lecz sensacyjne wydarzenie okazało się super-reklamą dla bohaterki: miała coraz więcej bogatych klientów i nie mniej adoratorów.

W końcu stanęła na ślubnym kobiercu z niejakim Countem Horn, rzekomym arystokratą. Fatalna pomyłka! To lokaj podał się za pana. W owych czasach nawet ewidentne oszustwo nie dawało praw do natychmiastowego rozwodu. Malarka długo walczyła o „zwrot wolności”. Prostolinijna i naiwna, załamała się po tej wpadce, przestała tworzyć. Z pomocą „wypróbowanych przyjaciół” wróciła do formy, lecz miała dość Anglii, tamtejszych facetów i chłodnego klimatu.

[srodtytul]Przyjaźń nad rodzinę[/srodtytul]

Przeprowadziła się nad Adriatyk, do Wenecji. Tam, trochę przerażona staropanieństwem, przyjęła konkury starszego od siebie, miernego malarza Antonia Zucchi. Przez jakiś czas państwo Zucchi mieszkali w Rzymie. Wieczne Miasto i dokonywane tam archeologiczne odkrycia przyciągały intelektualistów z całej Europy.

Angelika, dama modna końca XVIII wieku, przyjmowała kwiat kosmopolitycznej society w pięknie urządzonej pracowni przy Trinita de’Monti. A że uchodziła za ekspertkę od konserwacji sztuki, więc zasypywano ją także fachowymi pytaniami. Poza tym, przyjaźniła się z wybitnymi umysłami – Herderem czy Winceklmannem (ojcem archeologii); nawet Goethe poważał jej talenty, wyjątkowe „jak na kobietę”. Korespondowała także Élisabethe Vigée Le Brun, nadworną malarką królowej Marii Antoniny i popularną wenecką portrecistką Rosalbą Carrierą.

Wypada przypomnieć, że w okresie klasycyzmu przyjaźń traktowano inaczej niż współcześnie. Wtedy był to pakt, porozumienie dusz. Przyjaciele (lub przyjaciółki) wymieniali czułe liściki, zdawali relacje z intymnych przeżyć, obdarowywali się pobudzającymi uczucia prezentami – pukle włosów, podobizny, rysunki. Takie związek bywały niekiedy silniejszy, niż więzy rodzinne. Pewnie też stanowiły rekompensatę za brak uczucia w małżeństwie.

[srodtytul]Pogrzeb jak Rafaela[/srodtytul]

Po latach wytrwałej pracy Angelika dorobiła się sporej fortuny. Owdowiawszy, wróciła w Alpy do Schwartzenbergu. Miała nadzieję odnaleźć dawny zapał do malowania, lecz zreumatyzowana, nie mogła już utrzymać pędzli w dłoni. Zmarła w 1807 roku, w wieku 56 lat. Pogrzeb był imponujący, na wzór pochówku Rafaela: dziewczynki w bieli niosące trumnę; dwa ostatnie obrazy niesione w kondukcie; złożone na poduszce gipsowe odlewy jej rąk. Nie ma co udawać, Kaufmann nie była geniuszem. Za to tytanem pracy, owszem. Miewała udane portrety, lec nie wychodziła poza klasycystyczną konwencję. Jej największa zasługa? Przełamanie męskiej hegemonii w sztukach plastycznych. Za to lubię cię, Angela!

Kto by spodziewał się sztuki w stodole? Tymczasem w alpejskim miasteczku Schwarzenberg w dawnym gospodarskim budynku urządzono (nowocześnie!) muzeum Angeliki Kaufmann, malarki urodzonej w pobliskim Chur. Jednej z pierwszych, która stanęła w szranki z męską konkurencją.

Muzeum działa czwarty sezon. Program kręci się wokół osoby bohaterki – tak jak ostatnia prezentacja, zatytułowana „Wybrani przyjaciele”.

Pozostało 92% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl