Dymki na ścianach

Twórcy komiksu coraz częściej pokazują prace w galeriach sztuki - pisze Jacek Tomczuk

Publikacja: 21.09.2012 09:20

Jan Koza

Jan Koza

Foto: galeria grafiki i plakatu

Sztuka współczesna ma chroniczną tendencję do nadymania się. Happeningi przeobraziły się w teatralne spektakle, sztuka wideo w pełnometrażowe filmy, wystawy w edukacyjne sale, forma przerosła treść. Ale dzisiejsza sztuka to też wszystkożerna bestia, istota o wyjątkowo pojemnym żołądku, która potrafi wchłaniać dowolne formy wypowiedzi i wyprawiać się w poszukiwaniu świeżych kąsków w najbardziej peryferyjne rejony kultury. Sztuką może być wszystko. Komiks też? Czemu nie.

Tekst z archiwum "Rz"

W Polsce to gatunek niszowy w swym nakładzie i zasięgu oddziaływania, właściwie trwa dzięki grupie niepoprawnych entuzjastów: wydawców, rysowników i animatorów. Może nawet jest ich więcej niż czytelników gotowych płacić za zeszyty. Na dodatek bez żadnego zaplecza instytucjonalnego (środowisku marzy się, by powstał komiksowy PISF czy Izba Książki), za to ze wsparciem okolicznościowym.

Zobacz galerię zdjęć

Nie wiadomo, dlaczego odpowiadający za kulturę decydenci uparli się, by prawie każdą historyczną rocznicę świętować antologią komiksu (Chopin, Powstanie Warszawskie, Grunwald...). Powstają zwykle chałtury, które robią więcej szkody niż pożytku. Czy więc sojusz świata sztuki tęskniącego za nową publicznością, energią ze środowiskiem komiksu wypatrującego czytelnika i przede wszystkim uznania ze strony świata sztuki jest możliwy?

Próbują tego Monika Małkowska (związana z „Rz" krytyczka sztuki) i Adam Gawęda, kuratorzy wystawy „Osiem momentów" w warszawskiej Galerii Grafiki i Plakatu. Jak to z momentami, bywają lepsze i gorsze, niektóre przepływają bez żadnych emocji. Na początek mam złą wiadomość dla wszystkich, którzy spodziewali się, że komiks do świata galerii wprowadzi jakieś nowe pokolenie, świeżą krew, nieznane twarze.

Wystawa pokazuje, że „weterani" są poza zasięgiem młodzieży. Jan Koza rysuje z wdziękiem godnym swoich bohaterów. Jego kreska jest nierówna, koślawa, a teksty w dymkach całkowicie przewidywalne. Rysownik nie ma litości dla nikogo: ani dla świata korporacji, które robią wodę z mózgu swoim pracownikom, jak i dla nas konsumentów, zadowalających się wolnością wyboru proszku na sklepowych półkach. Koza w swoich komiksowych planszach, jak i książkach jest niezrównanym kronikarzem polskiej transformacji, dzięki niemu wiemy, że ona nie skończy się nigdy.

Wyłącznie w świecie wyobraźni porusza się za to Maciej Sieńczyk: – Teraz wszystkich interesują problemy kapitalizmu. Ale mnie to nie interesuje, moje komiksy są raczej ucieczką od rzeczywistości. Nie chcę być kolejnym facetem, który robi sobie jaja z Tuska – opowiada.

Jego prace można czytać jako kronikę niedopasowania do współczesności. Bohaterowie  unikają jej, zamykając się w przeszłości, wybierają wędrówkę po labiryntach wyobraźni. Sieńczyk jako kolejny artysta „zmęczony rzeczywistością"?

Nie dajmy się zwieść pozorom. Jego retro komiksy są kapitalnym żartem z dzisiejszej popkultury, pseudonauki, pseudowartości, wytykają nasze słabości. W zupełnie inne rejony wyrusza Ada Buchholc, robiąc niezwykle malarską, radosną opowieść do słów Boba Dylana "New Pony", piosence o zastrzeleniu swego konia.

W Galerii Grafiki i Plakatu widać i ciemniejszą stronę polskiego komiksu: prace bez dobrego scenariusza, operujące banalnymi skojarzeniami, infantylnie autobiograficznie lub łopatologicznie dosłowne (Wiola Wnorowska, Patrycja Synowiecka). W wielu dominuje temat samotności: artysty, kobiety, mężczyzny. Ale czy jedynym sposobem pokazania jest historia samotnego spaceru po warszawskim Nowym Świecie?

„Osiem momentów" to próba spuszczenia z nadętego balonu sztuki odrobiny powietrza. Niestety, z takim towarem środowisko komiksowe galerii nie podbije.

Sztuka współczesna ma chroniczną tendencję do nadymania się. Happeningi przeobraziły się w teatralne spektakle, sztuka wideo w pełnometrażowe filmy, wystawy w edukacyjne sale, forma przerosła treść. Ale dzisiejsza sztuka to też wszystkożerna bestia, istota o wyjątkowo pojemnym żołądku, która potrafi wchłaniać dowolne formy wypowiedzi i wyprawiać się w poszukiwaniu świeżych kąsków w najbardziej peryferyjne rejony kultury. Sztuką może być wszystko. Komiks też? Czemu nie.

Pozostało 87% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl