Mówi, że wolałby tych zdjęć nigdy nie robić, ale jednak musi. Kiedy Michał Szlaga jeszcze jako student trafił w 2001 r. na tereny Stoczni Gdańskiej, bo ich nowy właściciel chciał, by artyści wypromowali to miejsce, jego życie zmieniło się radykalnie.
Uznał wtedy, że przede wszystkim musi udokumentować powolną śmierć tego legendarnego miejsca. I robi to konsekwentnie.
– Powojenne losy stoczni i etos „Solidarności” stanowią zaledwie część, nawet nie połowę jej historii – opowiada Michał Szlaga w rozmowie z „Przekrojem”. – W sierpniu 1920 roku był tu strajk okupacyjny, w którym brały udział dwa tysiące ludzi. Żądali jednej wolnej soboty w miesiącu i zmniejszenia godzin dniówki. Widać, sierpień jest dobrym miesiącem na strajk.
Z każdym jego zdjęciem, nawet tym pozornie nieciekawym, wiąże się pasjonująca historia. Na jednym z nich widać na przykład kupę gruzu z brodziku kabiny prysznicowej, w tle zaś połamane deski. – Tyle zostało z dawnej willi dyrektora Stoczni Cesarskiej zbudowanej w 1888 r. – wyjaśnia „Przekrojowi”.