Od piątku 13 stycznia w mediach toczy się dyskusja o cenie za jaką można zrezygnować z praworządności i czy w ogóle. Czy tą ceną mogą być środki unijne z Krajowego Planu Odbudowy? Dyskusję wywołało głosowanie nad ustawą o zmianie ustawy o Sądzie Najwyższym i niektórych innych ustaw. Nawiasem mówiąc to już trzynasta zmiana ustawy, która weszła w życie w marcu 2018 r. Tak częste nowelizacje w krótkim czasie obowiązywania tej ustawy świadczą o tym jak rządzący nieudolnie i chaotycznie zmieniają jej przepisy, a także o tym jak usiłują kolejnymi zmianami „przechytrzyć” Komisję Europejską, która piętnuje naruszanie niezawisłości sędziowskiej przez ustawy spod znaku tzw. „reformy wymiaru sprawiedliwości”.
Czytaj więcej
Niepojęte, że Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN nie spełnia kryteriów, jeśli chodzi o odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów, a dla prokuratorów spełnia.
Dyscyplinarki do NSA?
Ustawa z 13 stycznia jest kolejnym przykładem manipulacji ze strony rządzących. Wprowadza ona Naczelny Sąd Administracyjny jako organ mający rozpoznawać sprawy dyscyplinarne sędziów wszystkich sądów. Dla rządzących nie ma przy tym znaczenia, że NSA - zgodnie z art. 184 Konstytucji - sprawuje kontrolę administracji publicznej. Sprawy dyscyplinarne niewątpliwie zaś do tego zakresu działalności nie należą. Nie pierwszy raz rządzący naruszają Konstytucję. Istotne dla nich w tym przypadku jest to, aby uniknąć zarzutów postawionych przez TSUE i ETPC, że sprawy dyscyplinarne rozpoznawane są przez niewłaściwie ukształtowany sąd – Izbę Odpowiedzialności Zawodowej SN powołaną na mocy ustawy o zmianie ustawy o SN z czerwca 2022 r., która nieudolnie zastąpiła Izbę Dyscyplinarną, wobec której orzeczenia Trybunałów wypowiadały się jeszcze bardziej krytycznie. Rządzący w swoim krótkowzrocznym zamyśle nie dostrzegają tego, że w NSA podobnie jak w SN są sędziowie powołani w wyniku naboru prowadzonego przez KRS ukształtowaną według przepisów ustawy o zmianie ustawy o KRS z 8 grudnia 2017 r. Innymi słowy wobec niektórych sędziów NSA można formułować takie same zastrzeżenia jak wobec osób powołanych do SN na podstawie uchwał neoKRS. Różnica między Izbą Odpowiedzialności Zawodowej SN a NSA jest tylko taka, że ani ETPC ani TSUE nie wypowiadały się dotychczas o sędziach NSA, bo nie trafiały tam sprawy związane z orzeczeniami tego sądu. I tym sprytnym, co nie znaczy mądrym założeniem rządzący chcą wyprowadzić Komisję Europejską w pole, twierdząc, że sprawy dyscyplinarne sędziów będzie rozpoznawać sąd, wobec którego nie ma żadnych zastrzeżeń.
Czytaj więcej
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, przewodniczący senackiej Komisji Ustawodawczej, senator Krzysztof Kwiatkowski zwrócił się do Komisji Weneckiej o opinię w sprawie projektu nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. To reakcja na list 13 organizacji prawniczych zrzeszonych w Komitecie Obrony Sprawiedliwości.
Pozornie wychodząc naprzeciw orzecznictwu europejskiemu ustawa z 13 stycznia także rozszerza podmiotowo test niezawisłości. Wprowadza możliwość kwestionowania składu sądu nie tylko na wniosek strony, ale też z urzędu przez inny sąd rozpoznający sprawę w wyniku postępowania odwoławczego. Jest to jednak rozszerzenie pozorne. Takie bowiem uprawnienie ma każdy sąd na mocy przepisów o nienależytej obsadzie sądu w rozumieniu art. 439 par. 1 pkt 2 k.p.k. albo sprzeczności składu sądu z przepisami prawa w rozumieniu art. 379 pkt 4 k.p.c. Jasno i dobitnie uprawnienie to wybrzmiało w jednym z punktów uchwały trzech połączonych Izb SN z 23 stycznia 2020 r.