Od kilku tygodni świat obiegają zdjęcia długich kolejek Amerykanów czekających przed urzędami pracy po zasiłek dla bezrobotnych. Zarówno te zdjęcia jak amerykańskie statystyki bezrobocia, które dotyka już ponad 33 milionów osób i zbliża się do 15 proc. nasuwają skojarzenia z latami Wielkiego Kryzysu lat 30. ubiegłego stulecia, gdy miliony mieszkańców USA znalazły się w nędzy.
- U nas wprawdzie jest źle, ale jednak lepiej- mogą pocieszać się (współczując Amerykanom) mieszkańcy państw, gdzie bezrobocie nawet nie zbliża się do 10 proc. Jak jednak zwracają uwagę eksperci waszyngtońskiego Center for Economic and Policy Research, sytuacja na rynku pracy w USA nie jest aż tak tragiczna, jak mogłoby to wskazywać skala i tempo wzrostu bezrobocia. Podkreślają np. pomijany w newsach o 20,5 mln kwietniowych bezrobotnych fakt, że zdecydowaną większość z nich dotknęły tymczasowe zwolnienia czy raczej urlopy bezpłatne.
Amerykańskie 500+
Ponad 78 proc. zwolnionych w kwietniu osób liczy na powrót do starej pracy – wraz z odmrażaniem się amerykańskiej gospodarki. Tym bardziej, że –podobnie jak w innych krajach- najwięcej bezrobotnych przybyło w branżach zablokowanych przez pandemię, na czele z restauracjami. Po kilka milionów osób straciło też pracę w handlu detalicznym, przemyśle a także w służbie zdrowia -w dziedzinach nie związanych z walką z Covid -19, w tym np. w usługach dentystycznych.