Musi szybko wyczuć „przeciwnika” i dobrać odpowiednią metodę rozmowy. Windykator, który wielu nadal kojarzy się z ubranym w czarną skórę bezwzględnym i napastliwym typem, dziś jest zwykle zręcznym negocjatorem. Jego atuty to błyskawiczny refleks i umiejętność perswazji, bo wiele spraw kończy się teraz na rozmowie telefonicznej.
Dzwoni się wszędzie – do pracy, do domu, o różnych porach dnia, a czasem i w nocy, tak długo aż dłużnik zacznie negocjować spłatę należności. Dopiero gdy rozmowy nic nie przyniosą, do akcji wkracza windykator terenowy, który jedzie do domu lub siedziby dłużnika.
[srodtytul]Nie tylko dla mężczyzn[/srodtytul]
W czasie kryzysu, gdy wiele instytucji finansowych ograniczało zatrudnienie, spółki windykacyjne były jednymi z nielicznych, które rekrutowały pracowników. I nadal ich szukają, w dodatku często nie oczekując od kandydatów ani praktyki, ani określonego wykształcenia. – Dotarcie do dobrych windykatorów nie jest łatwe, więc nieustannie rekrutuje się nowe osoby, bez doświadczenia. Stąd duża rotacja w tej branży – twierdzi Magdalena Bylinowicz z HRK Financial Markets, firmy zajmującej się rekrutacją pracowników w branży finansowej.
Te nieustanne rekrutacje prowadzą zwykle firmy zajmujące się masowymi należnościami konsumentów. Tu najłatwiej jest o pracę kandydatom bez doświadczenia. Na przykład lider rynku windykacji firma Kruk nie ma szczególnych oczekiwań co do wykształcenia przyszłych pracowników. – Liczą się ich osobowość i predyspozycje do tej pracy. Poszukujemy ludzi empatycznych, nastawionych na współpracę, którym będzie łatwo wczuć się w sytuację dłużnika – wyjaśnia Małgorzata Kubiak-Rypniewska, dyrektor ds. zasobów ludzkich w Kruku.