Pracodawcy prywatni, bojąc się trudnej sytuacji na rynku, nie chcą mieć związanych rąk zatrudnieniem stałym. Walczą o wprowadzenie zmian do ustawy o pracy tymczasowej, by w tym trybie można było zatrudniać bez ograniczeń.
Dziś na podstawie umowy o pracy tymczasowej „czasownik" może pracować u jednego pracodawcy maksymalnie przez 18 miesięcy w trakcie kolejnych 36 . Jeśli chciałby mieć go dłużej, powinien zaproponować mu umowę stałą. Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan chciałaby, żeby te limity zostały zlikwidowane. – W niepewnych czasach trudno jest zdecydować się na stałe zatrudnienie. Przedsiębiorcy obawiają się, czy będą mieć zlecenia. W takiej sytuacji lepiej by było, gdyby mogli bez ograniczeń korzystać z pracowników tymczasowych – mówi Grażyna Spytek-Bandurska, ekspertka Lewiatana. Według niej powinno się także znieść zakaz wykonywania przez osoby zatrudnione tymczasowo pracy szczególnie niebezpiecznej, np. na wysokościach.
Pracodawcy walczą także o wprowadzenie do ustawy o pracy tymczasowej zapisów o leasingu pracowników. – Chodzi o to, by firmy mogły sobie nawzajem wypożyczać pracowników. Dziś tak już się robi, ale ponieważ nie jest to uregulowane, przedsiębiorcy mają wątpliwości, czy nie łamią prawa – tłumaczy ekspertka.
O zmianach pracodawcy rozmawiają z resortem pracy i posłami. – Na razie szukamy zwolenników w PO, ale będziemy także na ten temat rozmawiać z innymi klubami – wyjaśnia Spytek-Bandurska.
Pomysł Lewiatana budzi mieszane uczucia ekspertów i polityków. – Choć zwykle jestem po stronie pracodawców, to w tym przypadku uważam, że przesadzają. Okres, który mamy dziś w ustawie, jest i tak długi, jak na ten rodzaj pracy – mówi prof. Elżbieta Kryńska, ekonomistka z Uniwersytetu Łódzkiego.