Niemcy zabiegają coraz silniej o młodych Greków, Hiszpanów czy Portugalczyków. Mają złagodzić skutki braku fachowców w Niemczech, na co skarży się coraz mocniej niemiecki przemysł. Ale mają też w dalszej perspektywie poprawić katastrofalne obecnie prognozy demograficzne. Minister edukacji Annete Schavan dała wczoraj w Stuttgarcie do zrozumienia, że niemiecki rząd rozpoczyna wielki projekt, którego celem jest stworzenie warunków dla emigracji zarobkowej do Niemiec. Nie chodzi przy tym o ściągnięcie do kraju milionowej rzeszy gastarbeiterów, jak to miało miejsce w latach 60. ubiegłego wieku, ale o przygotowanie pracowników dla potrzeb niemieckiego przemysłu w ich krajach rodzinnych.
– Naszym życzeniem, jak rownież naszych partnerów z Hiszpanii, jest uruchomienie punktów szkoleniowych w tym kraju – mówiła Schavan na konferencji z udziałem ministra nauki Hiszpanii.
Niemiecki wzór
Innymi słowy Niemcy chcą wyeksportować do Hiszpanii swój unikatowy model przygotowania do zawodu młodych ludzi, którzy zdobywają szlify profesjonalne bezpośrednio w przemyśle. Zdaniem niemieckiego rządu doświadczenia z Hiszpanią można by z powodzeniem rozszerzyć na inne kraje. Tym sposobem miałby powstać europejski rynek pracy, o czym wspominała nieraz kanclerz Angela Merkel.
– Nie będzie to taki rynek jak USA, ale może zwiększyć zdecydowanie mobilność młodych pracowników w ramach UE
– przekonuje Gernot Nerb, ekspert monachijskiego instytutu gospodarczego IFO. Chodzi o pracowników przygotowanych w dużej mierze zgodnie z niemieckim systemem edukacji zawodowej, zdecydowanie bardziej praktycznym niż modele bazujące na wiedzy teoretycznej preferowane w większości państw UE.