Pośredniaki nagradzane za wyniki

Resort dzieli pieniądze z Funduszu Pracy. Najwięcej dostaną te urzędy, które mają najlepsze wyniki

Publikacja: 24.07.2012 01:59

Pieniądze trafią do absolwentów, bezrobotnych po 50. roku życia oraz osób zwolnionych grupowo

Pieniądze trafią do absolwentów, bezrobotnych po 50. roku życia oraz osób zwolnionych grupowo

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik Sławomir Mielnik

Dodatkowe 500 mln zł z Funduszu Pracy, które już w przyszłym miesiącu mają trafić do Powiatowych Urzędów Pracy, będą rozdzielane na podstawie indywidualnych decyzji ministra pracy – dowiedziała się „Rz". W przeciwieństwie do obecnego podziału według algorytmu pieniądze dostaną te regiony, które mają największy problem z narastającym bezrobociem. Środki trafią do absolwentów, bezrobotnych po 50. roku życia oraz osób, które stracą pracę w wyniku zwolnień grupowych. – Zależy nam na dobrym wykorzystaniu tych środków, dlatego zdecydowaliśmy się indywidualnie wybierać te powiaty, które dostaną dofinansowanie – mówi „Rz" wiceminister pracy Jacek Męcina. Środki te miałyby zostać uruchomione jeszcze w sierpniu, bo według szacunków resortu  jesienią bezrobocie pójdzie w górę.

Powiaty, aby dostać dodatkowe środki na aktywizację, muszą spełnić dwa kryteria. Po pierwsze, muszą mieć wysoką stopę bezrobocia w powiecie, po drugie, wysoką skuteczność PUP w walce z bezrobociem. Ministerstwo zakłada, że pieniądze dostaną te urzędy, w których w wyniku obecnych działań co druga osoba dostaje pracę.

Żeby zmobilizować urzędy do walki z bezrobociem, ministerstwo będzie samo badało efektywność PUP. Jeśli będzie ona niższa niż 50 proc., urząd zostanie ukarany. W przyszłym roku środki, które PUP dostanie na aktywizację, będą niższe, niż wynikałoby to z ogólnego podziału.

Ministerstwo planuje, że pół miliarda złotych z Funduszu Pracy zostanie podzielone na trzy grupy. Po 200 mln zł ma trafić do absolwentów i pracowników po pięćdziesiątce. – W przypadku osób młodych chcemy je przeznaczyć na staże i dotacje na założenie własnej działalności gospodarczej – tłumaczy Męcina. – W drugiej grupie chcemy finansować refundacje miejsc pracy i szkolenia – dodaje.

Pozostałe 100 mln zł, które pierwotnie miały być przeznaczone dla długotrwale bezrobotnych, zostaną w ministerstwie na funduszu awaryjnym, z którego będą finansowane programy doraźnego wsparcia dla osób zagrożonych zwolnieniami grupowymi. – Chcemy wprowadzić system tzw. zwolnień monitorowanych. Będzie to polegało na udzieleniu wsparcia dla osób, które właśnie straciły pracę w ramach restrukturyzacji zakładu albo za chwilę ją stracą – tłumaczy Męcina. Chodzi o to, żeby udzielić im pomocy, zanim na dobre zejdą z rynku pracy. To zdaniem ministra lepsze i tańsze rozwiązanie niż pomoc osobom już długotrwale bezrobotnym.

Problem ze zwolnieniami grupowymi jest o tyle poważny, że w czerwcu w ramach zwolnień grupowych – według zgłoszeń do PUP w całym kraju – pracę ma straciło 7 tys. osób. To oznacza, że do połowy roku pracę z przyczyn dotyczących pracodawcy straciło aż 30 tys. osób.

Co o pomyśle ministerstwa sądzą PUP? – To dobry pomysł, bo pieniądze trafią do tych powiatów, które rzeczywiście potrzebują wsparcia. Takie dzielenie z automatu, jakie mamy obecnie, powoduje, że ci, którzy wsparcia nie potrzebują, np. duże miasta, dostają najwięcej – tłumaczy Jerzy Bartnicki, szef PUP w Kwidzynie.

Innego zdania jest Jerzy Kędziora z urzędu pracy w Chorzowie: – Środki publiczne powinny być dzielone według jednego, przejrzystego klucza – mówi.

Wątpliwości budzi zwłaszcza wysoka efektywność, którą będą musiały osiągnąć urzędy. – Trudno będzie znaleźć pracę dla bezrobotnych w miejscach, gdzie nie ma biznesu, a tym samym nie sposób stworzyć miejsc pracy – mówi Bartnicki. Jego zdaniem nie da się osiągnąć tak wysokiej efektywności w powiatach, gdzie stopa bezrobocia przekracza 20 proc.

Tak jest np. w powiecie radomskim, gdzie bez pracy jest co trzeci mieszkaniec. – Bezrobocie w naszym regionie poszło w górę, bo upadło wiele dużych zakładów pracy, a nowe nie powstały – tłumaczy Dariusz Strzelec z PUP w Radomiu. Jego zdaniem taką efektywność w powiecie radomskim przynoszą tylko dotacje na rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej. – Robiliśmy badania, z których wynika, że 70–80 proc. przedsiębiorców, którzy dostali dotację, utrzymało swoje firmy – mówi Strzelec. Inaczej jest z popularnymi wśród pracodawców stażami – zaledwie co piąty stażysta dostaje stałą pracę. To dlatego, że firmy traktują ich jako darmową siłę roboczą – zamiast zatrudniać pracowników, wolą funkcjonować w oparciu o stażystów.

Wątpliwości budzi także fakt karania PUP za złe wyniki. Dyrektorzy pośredniaków obawiają się, że jeśli „za karę" w przyszłym roku dostaną mniej środków, odbije się to niekorzystnie na bezrobotnych.

Rynek pracy
Kogo szukają pracodawcy? Rośnie liczba wolnych miejsc pracy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rynek pracy
Coraz więcej niepracujących przypada na pracujących. W tych regionach jest najgorzej
Rynek pracy
Coraz więcej pracujących cudzoziemców. Najwięcej jest ich na Mazowszu
Rynek pracy
Listopadowe dane z rynku pracy w USA nieco lepsze od prognoz
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rynek pracy
Czy strategia migracyjna zatrzyma boom w budownictwie