Dodatkowe 500 mln zł z Funduszu Pracy, które już w przyszłym miesiącu mają trafić do Powiatowych Urzędów Pracy, będą rozdzielane na podstawie indywidualnych decyzji ministra pracy – dowiedziała się „Rz". W przeciwieństwie do obecnego podziału według algorytmu pieniądze dostaną te regiony, które mają największy problem z narastającym bezrobociem. Środki trafią do absolwentów, bezrobotnych po 50. roku życia oraz osób, które stracą pracę w wyniku zwolnień grupowych. – Zależy nam na dobrym wykorzystaniu tych środków, dlatego zdecydowaliśmy się indywidualnie wybierać te powiaty, które dostaną dofinansowanie – mówi „Rz" wiceminister pracy Jacek Męcina. Środki te miałyby zostać uruchomione jeszcze w sierpniu, bo według szacunków resortu jesienią bezrobocie pójdzie w górę.
Powiaty, aby dostać dodatkowe środki na aktywizację, muszą spełnić dwa kryteria. Po pierwsze, muszą mieć wysoką stopę bezrobocia w powiecie, po drugie, wysoką skuteczność PUP w walce z bezrobociem. Ministerstwo zakłada, że pieniądze dostaną te urzędy, w których w wyniku obecnych działań co druga osoba dostaje pracę.
Żeby zmobilizować urzędy do walki z bezrobociem, ministerstwo będzie samo badało efektywność PUP. Jeśli będzie ona niższa niż 50 proc., urząd zostanie ukarany. W przyszłym roku środki, które PUP dostanie na aktywizację, będą niższe, niż wynikałoby to z ogólnego podziału.
Ministerstwo planuje, że pół miliarda złotych z Funduszu Pracy zostanie podzielone na trzy grupy. Po 200 mln zł ma trafić do absolwentów i pracowników po pięćdziesiątce. – W przypadku osób młodych chcemy je przeznaczyć na staże i dotacje na założenie własnej działalności gospodarczej – tłumaczy Męcina. – W drugiej grupie chcemy finansować refundacje miejsc pracy i szkolenia – dodaje.
Pozostałe 100 mln zł, które pierwotnie miały być przeznaczone dla długotrwale bezrobotnych, zostaną w ministerstwie na funduszu awaryjnym, z którego będą finansowane programy doraźnego wsparcia dla osób zagrożonych zwolnieniami grupowymi. – Chcemy wprowadzić system tzw. zwolnień monitorowanych. Będzie to polegało na udzieleniu wsparcia dla osób, które właśnie straciły pracę w ramach restrukturyzacji zakładu albo za chwilę ją stracą – tłumaczy Męcina. Chodzi o to, żeby udzielić im pomocy, zanim na dobre zejdą z rynku pracy. To zdaniem ministra lepsze i tańsze rozwiązanie niż pomoc osobom już długotrwale bezrobotnym.