Sześciu na dziesięciu pracowników z wyższym wykształceniem potrzebowało co najwyżej dwóch miesięcy, by znaleźć swoje obecne zajęcie. Z kolei wśród osób z wykształceniem zawodowym udało się to tylko czterem na dziesięciu badanych. Tak wynika z lipcowego badania, które Instytut Badania Opinii Homo Homini przeprowadził na zlecenie firmy Work Service na reprezentatywnej próbie 1100 osób, pytając ich o czas poszukiwania obecnej pracy. Zdecydowana większość badanych znalazła ją w ciągu sześciu miesięcy, choć co dziesiątemu zajęło to ponad rok.
Tomasz Hanczarek, prezes giełdowej spółki Work Service, która specjalizuje się w usługach personalnych, potwierdza, że szukający zatrudnienia muszą uzbroić się teraz w cierpliwość. Podaż miejsc pracy – mimo sygnałów ożywienia – wciąż jest niewielka.
– Prowadzi to do dwóch sytuacji. Z jednej strony coraz więcej osób aplikuje na jedno stanowisko i zauważamy wzrost liczby aplikacji nawet do 30 proc. Z drugiej – pracodawcy mogą wybierać z większej puli kompetentnych pracowników, co dodatkowo wydłuża proces rekrutacji – wyjaśnia Tomasz Hanczarek. Widać to także w danych GUS, według których w I kwartale tego roku bezrobotni Polacy poszukiwali pracy przeciętnie przez 11,4 miesiąca, choć wśród osób po studiach ten okres wynosił nieco ponad 10 miesięcy. Średnią zawyżali jednak bezrobotni z niskim (podstawowym i gimnazjalnym) wykształceniem, którzy nowego zajęcia poszukiwali przeciętnie przez 12,6 miesiąca.
19 proc. osób 55+ szukało swej obecnej pracy ponad rok. To największy odsetek wśród uczestników badania Work Service
O wydłużaniu okresu rekrutacji i śrubowaniu wymagań wobec kandydatów mówią też przedstawiciele firm specjalizujących się w rekrutacji specjalistów i menedżerów.