Trudniej o podyplomowego studenta

Wraz z kończącą się ofertą tanich kierunków z dofinansowaniem z Unii ubywa amatorów nauki po dyplomie.

Publikacja: 22.01.2014 11:17

W najlepszym dla studiów podyplomowych roku akademickim 2009/2010 miały one ponad 194 tysiące słuchaczy. Wtedy do podwyższania kwalifikacji skłaniał wielu Polaków kryzys, a dodatkowo  duża oferta tanich studiów dofinansowanych z unijnych funduszy.

Dzięki nim już za kilka tysięcy można było pochwalić się w CV elitarnym dotychczas MBA.

Jak jednak sugerują najnowsze dane GUS, miniony rok akademicki 2012/2013 zdaje się wieszczyć zmianę trendu na studiach podyplomowych, w ślad za wcześniejszymi zmianami na  studiach licencjackich i magisterskich. Naukę po dyplomie wybrało wtedy niespełna 173 tys. osób, o 17 tys. mniej niż rok wcześniej.

Zobaczyć korzyści

Spadkowi słuchaczy studiów podyplomowych nie dziwi się Dominik Antonowicz, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i ekspert ds. szkolnictwa wyższego. Według niego w poprzednich latach ich liczbę nakręcał zarówno wysyp oferty tańszych kierunków dofinansowanych z Europejskich Funduszu Strukturalnych jak też fala pracowników (w tym np. nauczycieli), dla których studia podyplomowe były elementem awansu zawodowego. Jednak oferta kierunków ze wsparciem unijnych funduszy powoli się kończy, a spora część chętnych do studiowania po dyplomie już zrealizowała swe plany awansów.

70,5  proc. słuchaczy studiów podyplomowych w Polsce w roku akademickim 2012/13 stanowiły kobiety

– Teraz trzeba znów ich jakoś zachęcić, by nie poprzestawali na uzyskanych dyplomach i  rozwijali swoją wiedzą, podnosili  kwalifikacje. Trzeba   też przekonać Polaków, że studia, które teraz częściej muszą sami finansować, przyniosą im jakieś konkretne korzyści – ocenia Antonowicz.

Z tymi korzyściami bywa różnie. Co prawda pracodawcy cenią ambitnych, chcących się rozwijać kandydatów, ale – jak zaznacza Katarzyna Borowczyk, menedżer w Dziale Rekrutacji i Selekcji w Bigram Personnel Consulting – przede wszystkim patrzą na ich doświadczenie zawodowe i wykonywane obowiązki, sukcesy i osiągnięcia. Mniej uwagi zwracają na studia podyplomowe, szczególnie gdy z CV wynika, że kandydat „zalicza" kolejne kierunki.

Firmy cenią praktyków

Zdaniem headhunterów jest  to ryzykowne zwłaszcza w przypadku niedawnych absolwentów – wtedy lista ukończonych studiów może stwarzać wrażenie, że kandydat studiuje, próbując opóźnić wejście na rynek pracy. Bezpośredniego przełożenia na super oferty pracy nie mają nawet studia MBA -najdroższe i najbardziej prestiżowe wśród  podyplomowych.

Jak ocenia Paulina Baranowska, szefowa firmy rekrutacyjnej Horton International Poland, pracodawcy w Polsce bardzo rzadko wymagają od kandydatów na prezesa dyplomu MBA. Dużo ważniejsze jest doświadczenie. Według Dariusza Użyckiego, eksperta executive search, choć wielu pracodawców wysoko ceni MBA, to upowszechnienie tego tytułu sprawia, że poważną rolę zaczyna odgrywać uczelnia, gdzie się te studia odbyło.

To samo widać w przypadku innych studiów podyplomowych. Renomowane uczelnie twierdzą zresztą, że nie odczuwają tu spadku.

– W bieżącym roku akademickim zanotowaliśmy 12-proc. wzrost liczby słuchaczy – podkreśla Sylwia Hałas-Dej, dyrektor Centrum Doradztwa i Kształcenia Menedżerów w Akademii Leona Koźmińskiego. Według niej Polacy doceniają fakt, że studia podyplomowe pozwalają poszerzyć wiedzę i wzmocnić kompetencje, tym bardziej że większość z nich ma bardzo praktyczny charakter. ALK, gdzie w ofercie jest 70 podyplomowych kierunków, ma teraz już 1800 słuchaczy.

Z kolei Marcin Poznań, rzecznik Szkoły Głównej Handlowej, gdzie w grudniu ub. roku na studiach podyplomowych uczyło się prawie 4 tys. osób (o ponad 200 mniej niż rok wcześniej), zaznacza, że wzrosła natomiast liczba uczestników studiów MBA. Jak wynika z danych uczelni,   niemal dwukrotnie. Np. w programie CEMBA z 27 w 2012 do 40 w ubiegłym roku.

Nauka na własny koszt

Sylwia Hałas-Dej podkreśla, że w ostatnich latach rosną wymagania wobec uczelni, które muszą szybko reagować na potrzeby rynku, w tym na nowe specjalizacje. A ich klienci, czyli słuchacze, coraz bardziej świadomi swych potrzeb, szukają szkół, które zapewnią im dobry dyplom i praktyczną wiedzę. Tym bardziej że częściej sami muszą ponosić koszty nauki.

Co prawda – jak ocenia Sylwia Hałas-Dej, nadal ok. 60 proc. słuchaczy korzysta ze wsparcia finansowego swych pracodawców, ale wielkość dofinansowania jest już częściej ograniczona, średnio do 50 proc. kosztów.

Zdaniem szefowej Centrum Doradztwa i Kształcenia Menedżerów ALK rynek podyplomowej edukacji do dziś odczuwa skutki, nie zawsze pozytywne, dużego przed kilkoma laty wysypu studiów dofinansowanych z unijnych funduszy. Nadal wiele osób pyta o kierunki dofinansowane z EFS, a uruchomienie ich komercyjnej, pełnopłatnej wersji, nie jest teraz łatwe. – Przez dwa i pół roku czekaliśmy z uruchomieniem nowych studiów z rozwoju i szkolenia, które wcześniej oferowaliśmy w ramach EFS – mówi Sylwia Hałas-Dej.

Dominik Antoniewicz zwraca uwagę, że na trudniejszym rynku lepiej sobie poradziły uczelnie niepubliczne – one straciły niewiele, bo tylko 2 procent słuchaczy, podczas gdy publiczne szkoły aż 10 proc. – Szkoły niepubliczne są tutaj zdecydowanie bardziej zaradne, bardziej agresywne marketingowo, co zwiększa ich skuteczność w rywalizacji o słuchaczy. Zwykle są też bardziej nastawione na praktyczną wiedzę, kluczową na studiach podyplomowych – wyjaśnia socjolog.

Rynek pracy
Kogo szukają pracodawcy? Rośnie liczba wolnych miejsc pracy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rynek pracy
Coraz więcej niepracujących przypada na pracujących. W tych regionach jest najgorzej
Rynek pracy
Coraz więcej pracujących cudzoziemców. Najwięcej jest ich na Mazowszu
Rynek pracy
Listopadowe dane z rynku pracy w USA nieco lepsze od prognoz
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rynek pracy
Czy strategia migracyjna zatrzyma boom w budownictwie