We wtorek Elżbieta Bieńkowska, unijna komisarz ds. rynku wewnętrznego, przedstawi pakiet usługowy. Ma on ułatwić świadczenie usług w UE, na początku przede wszystkim w budownictwie i usługach dla biznesu. Z naszych informacji wynika, że do ostatniej chwili trwała walka o zachowanie ambitnego charakteru propozycji. Jej kształt może być osłabiony w wyniku presji Francji i Niemiec, które chcą chronić swoje rynki.
Najważniejszym i najbardziej kontrowersyjnym punktem pakietu jest stworzenie Europejskiej Karty Usługowej (EKU). Firma, która chciałaby oferować usługi biznesowe lub budowlane w innym państwie UE, mogłaby się skontaktować z odpowiednim urzędem w swoim kraju i tam uzyskać informacje o koniecznych do spełnienia wymogach za granicą.
To ten urząd konsultowałby się ze swoim odpowiednikiem w innym państwie UE i od niego dostawałby informacje. Firma, spełniwszy wymogi, otrzymałaby Kartę dającą jej prawo świadczenia usług za granicą. Teoretycznie już teraz w myśl dyrektywy usługowej taka swoboda istnieje. Ale kraje prześcigają się w tworzeniu różnego rodzaju barier, o których często w ogóle trudno się dowiedzieć.
W nowym systemie z EKU przedsiębiorcy mieliby pewność, że wszystkie lokalne wymogi spełnili. – Temu pomysłowi sprzeciwiają się Francuzi. Mówią, że to pachnie Bolkensteinem – twierdzi nasz rozmówca w Brukseli. Frits Bolkenstein, w przeszłości unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego, postulował swobodę świadczenia usług wyłącznie według zasad obowiązujących w kraju pochodzenia firmy. Zaproponowana przez niego dyrektywa usługowa była zaciekle zwalczana przez niektóre rządy Europy Zachodniej, w tym Francję.
Teraz również Paryż nie czeka spokojnie na rozwój sytuacji, tylko próbuje zniechęcić Komisję. Wspólnie z Berlinem, któremu z kolei nie podoba się proponowana przez Bieńkowską większa harmonizacja w uznawaniu kwalifikacji dla wybranych zawodów, wysłał do Brukseli list z ostrzeżeniem. Jednocześnie dziesięć państw Unii wysłało list zachęcający Komisję do uwolnienia usług w UE. Pod listem nie podpisali się przedstawiciele naszego kraju. Ale – jak się dowiedzieliśmy – kilka dni temu z Komisją w tej sprawie rozmawiała delegacja 15 krajów, wśród których byli wszyscy sygnatariusze listu i dodatkowych pięć państw, w tym Polska. A naszemu krajowi szczególnie powinno zależeć na pakiecie, bo polskie firmy próbują mocno wchodzić na unijne rynki. Według danych za 2014 r. już 19 proc. (48 mld zł) obrotów naszych firm z sektora usług dla biznesu pochodziło ze zleceń w państwach UE.