Pracownicy Inspekcji Weterynaryjnej (IW) nadal nie zobaczyli obiecanych przez ministra rolnictwa Jana Ardanowskiego 40 mln zł. Zaostrzyli więc strajk i zapowiadają na koniec tygodnia blokady dróg, a jeśli to nie pomoże, głodówkę. Zainteresowani pracą IW są Amerykanie, którzy grożą wstrzymaniem eksportu wieprzowiny wartej 631 mln zł. Wreszcie – resort od kwietnia mówi, że ustawa o zmianie organizacji pracy Inspekcji Weterynaryjnej jest w konsultacjach międzyresortowych. Tylko że nikt jej jeszcze nie widział.
– Po analizie wszystkich zdarzeń doszliśmy do wniosku, że minister zastosował klasyczną spychologię. Wysłał pismo i powiedział nam, że zrobił wszystko, co mógł. Uważamy, że obiecał nam przekazanie pieniędzy, a nie wysłanie pisma – mówi Sara Meskel, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników IW.
Czytaj także: Weterynarze chcą podwyżek
Inspekcja punktuje, że minister rolnictwa osobiście obiecał pieniądze na podwyżki podczas spotkania 9 stycznia. Po kilku miesiącach jednak oznajmił, że nie ma uprawnień do dysponowania środkami budżetowymi, a część inspekcji w terenie podlega pod wojewodów, nie pod jego resort. Oznaczałoby to, że albo minister obiecał podwyżki, będąc jednak przekonanym, że nie może ich przyznać, albo że po kilku miesiącach zmienił zdanie co do dotrzymania słowa.
Jak dowiedzieliśmy się w ministerstwie, 31 maja min. Ardanowski anulował swój wniosek do ministra finansów. Ministerstwo Finansów w odpowiedzi na zapytanie poseł Doroty Niedzieli (PO) wypunktowało, że – nadzór nad działalnością Inspekcji Weterynaryjnej sprawuje minister rolnictwa, który w zakresie pracy IW może też wydawać polecenia wojewodom. Aktualnie trwają analizy w ministerstwie, co dalej, a widmo podwyżek się oddala.