Ministerstwo robi dobrą minę do złej gry. – Żądania Amerykanów to nie jest szantaż, to realia światowego handlu wyrażone przez nich w sposób najbardziej dobitny – mówi Szymon Giżyński, wiceminister rolnictwa. – Trwa obecnie przygotowanie dokumentów, tym samym decyzji uwalniającej środki na etaty przeznaczone do nadzoru nad zakładami eksportującymi produkty pochodzenia zwierzęcego do USA – informuje minister. Do chwili znalezienia pieniędzy inspekcja ma sobie poradzić przez zmianę organizacji pracy.
Tymczasem związki zawodowe GIW domagają się wypłaty dawno obiecanych 40 mln zł na podwyżki, a także włączenia ich do konsultacji nad reformą nadzoru weterynaryjnego. W środę znowu spotkali się z ministrem Giżyńskim i Pawłem Niemczukiem, głównym lekarzem weterynarii. Spotkanie dotyczyło przekazania 40 mln, które miały być wypłacone do końca marca i do tej pory nie wpłynęły. Następny termin to koniec kwietnia. Pojawiają się jednak kolejne warunki.
– Minister Giżyński poinformował, że dziś ostateczna decyzja należy do Ministerstwa Finansów i premiera. Na tę decyzję czeka podobno minister Ardanowski. Jednakże minister już 9 stycznia informował nas, że decyzja polityczna w tej sprawie już zapadła, więc nie rozumiemy, dlaczego musi zapaść po raz drugi – mówi Sara Meskel, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników IW. Podwyżek związkowcy domagają się już od blisko półtora roku, od grudnia trwa oficjalny protest, złożyli nawet 2 tys. wniosków o podwyżki w Kancelarii Premiera Mateusza Morawieckiego. Wszystko na nic. Żądanie USA przynosi pewną szansę na przyśpieszenie zmian, bo eksport wieprzowiny do USA przyniósł w ub. roku 631 mln zł.
– Myślę, że minister jest w trudnej sytuacji, Amerykanie grożą zamknięciem rynku, a nie ma środków, by robić podwyżki płac w Inspekcji Weterynaryjnej – zauważa Aleksander Dargiewicz, dyrektor Krajowego Związku Pracodawców, Producentów Trzody Chlewnej. Problem nie polega tylko na wyższych pensjach dla 50 nowych osób. – Jeśli podniesie się pensje nowym inspektorom, to trzeba też podnieść pensje pozostałym już zatrudnionym lekarzom – mówi Dargiewicz. Zdaniem branży ostre kroki Amerykanów są dyktowane strachem przed przeniesieniem do Stanów wirusa ASF. Kolejny problem polega na tym, że Amerykanie chcą, by tych 50 inspektorów zatrudnić do badań zwierząt w rzeźniach. Tymczasem palącym problemem jest, że zwierzęta w rzeźniach badają zewnętrzni lekarze, wyznaczeni jedynie przez powiatowego lekarza weterynarii. Resort rolnictwa przygotował projekt ustawy wzmacniającej nadzór GIW nad ubojem zwierząt rzeźnych, wkrótce trafi do konsultacji.
eksport ważny w dobie ASF
Ze strachu przed ASF Amerykanie odwołali organizację World Pork Expo. Napięcie rośnie, bo pandemia ASF zatacza coraz szersze kręgi, jest w Europie, Rosji, a od sierpnia żywiołowo rozwija się w Chinach, przeszedł już do Wietnamu i Kambodży, jest nawet w Australii. Rozwój ASF w Chinach przypomina stan klęski, na tym największym światowym rynku wieprzowiny, wg szacunków Rabobanku, produkcja spadnie w 2019 roku o 30 proc. Chiński deficyt wieprzowiny szacowany jest na 10 mln ton, co przekracza możliwości eksportowe UE, USA i Brazylii. Eksport do Chin zatrzyma jednak wykrycie wirusa ASF w danym kraju. Wieprzowina z USA jest droższa w Chinach przez wojnę celną, mimo to USA wysłały tam w ostatnim tygodniu rekordowe 77,7 tys. ton mięsa.