Zakaz importu ukraińskiego zboża dobry i bezskuteczny

Ile zmienił zakaz importu ukraińskiego zboża? Niewiele: załagodził nastroje, ale... obniżył ceny zboża.

Publikacja: 06.06.2023 03:00

Zakaz importu ukraińskiego zboża dobry i bezskuteczny

Foto: Bloomberg

W poniedziałek zapowiedziano przedłużenie zakazu importu czterech surowców rolnych z Ukrainy do połowy września. Rolnicy i ekonomiści oceniają go dobrze, choć zaskakująco mało on na naszym rynku zmienił. Polityka rządu największy wpływ miała na ceny zboża – dzięki dopłatom jeszcze bardziej spadły.

Rolnicy zadowoleni

– Już mamy informacje, że KE przedłuży zakaz wwozu zboża do Polski, choć nie jest tak, jak apelowaliśmy: czyli nie do końca roku, a do połowy września – powiedział na konferencji w poniedziałek Robert Telus, minister rolnictwa. Zastrzegł, że Polska będzie jeszcze negocjować z Komisją Europejską, by przedłużyć zakaz do końca roku. Rozporządzenie musi zostać opublikowane, wtedy zatrzyma też zboże, które było objęte kontraktami sprzed 2 maja. Minister przyznał bowiem, że od początku maja – mimo zakazu – wjechało do Polski jeszcze 25 tys. ton zboża, co budziło ogromne kontrowersje. KE pozwoliła też wypłacić 1,5 mld zł kredytów dla rolników, oprocentowanych na 2 proc. – nie jest to jednak pomoc ze środków unijnych, a dopłata z budżetu, czyli z kieszeni podatników. Bruksela zgodziła się też na wypłatę pomocy dla rolników, którzy ostatnio sprzedali zboże po niekorzystnych cenach, a także na wsparcie dla producentów trzody chlewnej.

– Na pewno jest to korzystne, na pewno jest to dobre. Ale sytuacji to za wiele nie zmieniło – tak Gustaw Jędrejek, prezes Lubelskiej Izby Rolniczej, podsumowuje funkcjonujący od miesiąca zakaz. Surowce mogą przejeżdżać tylko tranzytem, podobnie jak w pozostałych czterech krajach „piątki”: Rumunii, Bułgarii, Słowacji i na Węgrzech.

Pozwolenie na taki wyjątek od polityki wspólnego rynku było gestem Brukseli wobec pięciu krajów, które najmocniej nagłośniły prawdziwe – a także miejscami przerysowane – problemy wywołane importem zboża z Ukrainy (co było efektem liberalizacji handlu między Ukrainą a UE w czerwcu ub.r.). W ramach starań o przedłużenie tego zakazu lobbowała w Brukseli Krajowa Rada Izb Rolniczych, organizując spotkania z innymi krajami, które wprowadziły ten zakaz, a nawet z Litwą.

Jednak Gustaw Jędrejek, prezes izby z Lubelszczyzny – regionu, który wraz z Podkarpaciem najmocniej odczuł niekontrolowany import zboża – nie ocenia aktualnej sytuacji pozytywnie. Kupiono trochę czasu, by rolnicy mogli wreszcie sprzedać zboże, ale ta sztuka nadal nie jest łatwa: wciąż sporo zboża zalega w magazynach. Szef Lubelskiej Izby Rolniczej zauważa, że ostatnio największy wpływ na ceny zboża mają decyzje rządu, tyle że inny, niż oczekiwaliby rolnicy. – Ceny zbóż spadają przy każdej ogłoszonej przez rząd pomocy. Jesteśmy w bardzo złej sytuacji, ceny zbóż są na poziomie 700–800 zł, a i tak skupy nie chcą przyjmować – mówi Jędrejek. Rolnikom zależy na sprzedaży zboża do końca czerwca, bo wtedy mogą liczyć na dopłaty w wysokości 3000 zł do hektara upraw pszenicy. Wykorzystują to skupy: miejscami na Lubelszczyźnie ceny pszenicy spadły do 600 zł. Jednak nawet bez dopłat ceny zboża nie byłyby dużo wyższe, bo Polska jest biorcą netto ceny zboża z rynku globalnego, a na giełdzie Matif tona pszenicy kosztuje obecnie ok. 1000 zł. Transport przez porty odbywa się obecnie dość płynnie, choć rolnicy mówią o sytuacjach, gdy operatorzy portowi wymuszają obniżenie ceny z powodu „złej jakości zboża”. – Po obniżce, nawet o 50 zł, zboże nagle odzyskuje jakość – mówi Jędrejek.

Nastroje w górę

– Tranzyt z Ukrainy przez Polskę to 3–5 proc. eksportu ukraińskiego, nie ma więc większego znaczenia dla Ukrainy – mówi Bartosz Urbaniak, szef bankowości agro w BNP Paribas. Zauważa jednak, że ważna jest nie tyle wielkość tego tranzytu, co sama jego możliwość. – Polska jest ważnym wyjściem awaryjnym. To, że ten kanał działa, oznacza, że może się stać głównym kanałem w razie niekorzystnego rozwoju sytuacji na Morzu Czarnym. Zmniejsza możliwości szantażowania Ukraińców – mówi Urbaniak. Docenia też fakt, że porozumienie o zakazie importu między „piątką” a UE zostało zawarte – co zniwelowało wysiłki Rosji, zmierzające do skłócenia krajów UE. Jego zdaniem sytuacja na rynku się istotnie nie zmieniła, zatem takie uspokojenie nastrojów wystarczyło, by rynek zaczął względnie normalnie funkcjonować.

Z drugiej strony – Izba Zbożowo-Paszowa podkreśla, że Polska musi być krajem tranzytowym i może na tym mocno skorzystać. – Coraz więcej firm paszowych wskazuje, że wstrzymanie dostaw, np. w zakresie śruty słonecznikowej, powoduje coraz większe trudności – mówi Monika Piątkowska, prezes IZP. – Przed rosyjską agresją była importowana do Polski w ponad 90 proc. z Ukrainy i Rosji, nie mamy w Polsce jej wystarczającej ilości. To problem, gdyż możliwości zmiany kierunków zakupu śruty słonecznikowej na inne są ograniczone – podkreśla ekspertka.

W poniedziałek zapowiedziano przedłużenie zakazu importu czterech surowców rolnych z Ukrainy do połowy września. Rolnicy i ekonomiści oceniają go dobrze, choć zaskakująco mało on na naszym rynku zmienił. Polityka rządu największy wpływ miała na ceny zboża – dzięki dopłatom jeszcze bardziej spadły.

Rolnicy zadowoleni

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Rolnictwo
Pszczoły wygrywają z rolnikami. Cukier drożeje i może go brakować
Materiał Promocyjny
Nowe finansowanie dla transportu miejskiego w Polsce Wschodniej
Rolnictwo
Polska chce „łagodzić emocje" z Ukrainą i przenieść kontrole zboża na Litwę
Rolnictwo
Cukier najdroższy od 11 lat, kakao od dekady. Rekordowe ceny soku z pomarańczy
Rolnictwo
Argentyńska pszenica czeka na wynik wyborów prezydenckich
Materiał Promocyjny
Sieć kampusowa 5G dla bezpieczeństwa danych
Rolnictwo
Ukraińskie zboże płynie do Egiptu. Rosyjska blokada znów pękła
Rolnictwo
Ukraina zablokuje import polskich warzyw. Znamy szczegóły decyzji rządu