Ich udział w miksie paliw transportowych w każdym państwie członkowskim nie może przekroczyć poziomu z 2017 r., osiągając maksymalnie 7 proc. wszystkich paliw transportowych do 2030 r.
Głównymi producentami oleju palmowego są Indonezja i Malezja (80 procent jego światowej produkcji). Oba kraje są bardzo niezadowolone z decyzji UE, a Indonezja grozi "sankcjami".
Władze Indonezji zwróciły się nawet do Watykanu z prośbą o pomoc w skłonieniu Unii Europejskiej do ponownego przemyślenia zakazu importu oleju palmowego. Przedstawiciele tego kraju przekonują, że unijny zakaz doprowadzi do bezrobocia i ubóstwa wśród rolników i producentów oleju. Od tej gałęzi gospodarki uzależnionych jest 16,5 mln mieszkańców Indonezji.
W 2017 roku Indonezja wyeksportowała 28 mln ton oleju palmowego za około 23 mld dolarów. Aż 40 proc. tej produkcji trafiło do Europy.
Indonezja zamierza zwalczać unijny zakaz przez Światową Organizację Handlu, argumentują, że unijne regulacje są sprzeczne ze światowymi regułami handlowymi.
Poza tym władze w Dżakarcie sugerują, że jeśli Europejczycy zrezygnują z oleju palmowego, to Indonezja zrezygnuje z zakupów w UE, gdzie kupuje m.in. ryby (głównie z Norwegii) oraz samoloty (Airbus).
Olej z palm olejowych jest bardzo tani a jego uprawa nawet kilkakrotnie bardziej wydajna niż oleju z pestek winogron czy oleju sojowego. Olej ten występuje w większości ciastek, batonów, popcornie, chipsach, mrożonych frytkach, mięsie, rybach, pizzy, margarynach, zupach w proszku, płatkach zbożowych i wielu innych przetworzonych produktach. Jest też składnikiem szamponów, mydeł, płynów do kąpieli, kremów i odżywek oraz wykorzystuje się go do produkcji biopaliw.
Według ekologów plantacje palm olejowych niszczą środowisko. Pod ich uprawę wycinane są lasy tropikalne i niszczona miejscowa fauna, m.in. objęte ochrona orangutany. Poza tym produkcja oleju jest "brudna" i doprowadza do zatrucia środowiska naturalnego.