Jako pierwszy w nowym sezonie politycznym dał sygnał do protestów płacowych. Ale rząd Donalda Tuska nie jest ani pierwszym, ani zapewne ostatnim, któremu szef ZNP groził pistoletem strajkowym.
Gdy 50-letni Sławomir Broniarz – były nauczyciel historii, a od 27 lat działacz ZNP – siada do negocjacji z rządem, jest nieustępliwy. – Gdybym miała wskazać osobę, która przysporzyła mi najwięcej siwych włosów, byłby to Broniarz – mówi Krystyna Łybacka z SLD, minister edukacji w rządzie Leszka Millera. – Prywatnie jest miły, wrażliwy, wręcz nieśmiały. A gdy siada do negocjacji, zamienia się w beton nie do przebicia.
Łybacka wspomina, jak na początku rządów Millera zamrożono podwyżki płac dla prawie całej budżetówki, z wyjątkiem nauczycieli: – Dostali niebagatelne podwyżki od 1 września 2002 roku, a mimo to Broniarz wykłócał się, żeby przyznać je już od sierpnia.
W końcu była minister popadła w ostry konflikt z Broniarzem. – Nauczyciele, jak wszyscy, mają 40-godzinny tydzień pracy, ale tylko 18 godzin zajęć lekcyjnych. Zaapelowałam, żeby zatem dwie godziny przeznaczyli jeszcze na zajęcia pozalekcyjne z uczniami – opowiada Łybacka. – A Broniarz ostro zarzucił mi, że chcę ich obciążyć dodatkowymi zajęciami!
Miller sądzi jednak, że Broniarz był związkowcem rozważnym. – Tylko wymyślił sobie, że Łybacka jest jego głównym wrogiem. Związkowcy bywają bardziej radykalni wobec politycznych przyjaciół niż przeciwników – tłumaczy były premier.