Salon nie pokochał Benedykta XVI

Obecnego papieża krytykują przedstawiciele liberalnego odłamu inteligencji katolickiej. Nie spełnił ich nadziei na reformę doktryny i struktury Kościoła – pisze Piotr Semka, publicysta "Rz"

Publikacja: 16.10.2008 21:09

Kardynał Josef Ratzinger i Jan Paweł II w czasie uroczystości Wielkiego Piątku 18 kwietnia 2003 roku

Kardynał Josef Ratzinger i Jan Paweł II w czasie uroczystości Wielkiego Piątku 18 kwietnia 2003 roku

Foto: AFP

Obchody 30. rocznicy wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową skupiają się na fenomenie jego pontyfikatu. Trudno się dziwić. Niezwykła osobowość Jana Pawła II powodowała, że tak samo czczony był przez środowisko "Tygodnika Powszechnego" jak i Radia Maryja.

Poczucie wyjątkowości tego pontyfikatu powodowało, że w Polsce na stosunkowo niewielką skalę słychać było krytykę nauczania papieża.

W odróżnieniu od krajów niemieckojęzycznych czy USA nad Wisłą nie był nigdy żywy stereotyp Rzymu jako pysznej stolicy papiestwa nieliczącego się z głosami katolików, którzy pragną zmian w nauczaniu i liturgii Kościoła. Gdy docierały do nas echa krytyki Jana Pawła II ze strony zachodnich modernistów, przyjmowaliśmy je z mieszaniną niesmaku i poczucia egzotyki.

$>

[srodtytul]Schizma toruńska?[/srodtytul]

Jeśli obawiano się jakiegoś nieposłuszeństwa wobec Rzymu, to raczej ze strony Torunia. Ze środowisk tzw. katolicyzmu otwartego padały przestrogi przed kryzysem, jaki może nastąpić po śmierci papieża.

Według jednej teorii ruch radiomaryjny miał tak przywiązać się do syntezy polskości i papiestwa w wykonaniu Jana Pawła II, że po przyjściu następcy miałoby dojść do schizmy. Dodatkowym czynnikiem popychającym w stronę scenariusza á la abp Lefebvre miałoby być – jak przekonywano – wybujałe ego ojca Tadeusza Rydzyka. Gdy na nowego papieża wybrano kardynała Josepha Ratzingera, wróżono, że antygermańskie sentymenty mogą skłonić Toruń do odrzucenia papieża Niemca.

Czas pokazał, że demonstrowanie dystansu wobec Benedykta XVI owszem miewa miejsce, ale nie jest to domena Radia Maryja. Rozgłośnia ta unika podkreślania niemieckiego pochodzenia papieża. Na dodatek to właśnie w "Naszym Dzienniku" można znaleźć najdokładniejsze relacje z jego pielgrzymek i pełne teksty homilii.

[srodtytul]Benedykt na cenzurowanym[/srodtytul]

W Polsce zaś, jeśli ktoś dziś krytykuje Ojca Świętego, to raczej przedstawiciele liberalnego odłamu inteligencji katolickiej. Nowy papież nie spełnił ich nadziei na reformę doktryny i struktury Kościoła. Ta krytyka nie zaczęła się od razu, ale wyraźnie narasta.

Nie znaczy to oczywiście, że na łamach "Tygodnika Powszechnego" czy "Gazety Wyborczej" nie zdarzają się teksty oddające sprawiedliwość Benedyktowi XVI. Ale ton wielu tekstów na temat papieża z ostatniego półrocza jeszcze pięć lat temu byłby trudny do wyobrażenia.

Dodatkowo towarzyszy temu nowe zjawisko w polskich mediach: uznanie kapłanów, którzy porzucili stan duchowny – takich jak Stanisław Obirek czy Tadeusz Bartoś – za pełnoprawnych uczestników debat na temat Benedykta XVI oraz kształtu i przyszłości Kościoła.

Jakie tematy wzbudziły największą dezaprobatę polskiej prasy liberalnej? W lipcu na łamach "Tygodnika Powszechnego" Józef Majewski ogłosił, że stanowiska "papieża Wojtyły" i Benedykta XVI znacząco się różnią. Według niego poprzedni papież akcentował to, co łączy chrześcijan, a "papież Ratzinger zwraca uwagę na to, co odmienne". Artykuł Majewskiego – choć nie wprost – nawiązywał do tekstów dystansujących się od deklaracji "Dominus Iesus", w której kościelni progresiści, wbrew faktom, widzą wyłącznie osobistą inicjatywę kardynała Ratzingera, z trudem zaakceptowaną przez Jana Pawła II.

Pod koniec lipca "Tygodnik" rozpoczął dyskusję na temat papieskiego motu proprio umożliwiającego szersze odprawianie mszy trydenckiej. I znów Józef Majewski skrytykował wprowadzenie dokumentu bez wcześniejszej akceptacji przez biskupów. Publicysta "TP" wręcz przeciwstawił większość biskupów "niewidzących potrzeby wzmacniania starej mszy" papieżowi, który – jego zdaniem – wykazuje w tej mierze osobistą inicjatywę.

Pod koniec lipca dyskusję na temat zmiany podejścia do antykoncepcji rozpoczął na łamach "Tygodnika" ks. Jacek Prusak. Znany jezuita wystąpił z tezą o "milczącej schizmie" tych wiernych, którzy praktykują antykoncepcję, i wyciągnął z niej wniosek, że Kościół musi zareagować na to zjawisko liberalizacją swego stanowiska. Tekst ks. Prusaka trudno oderwać od oczekiwań kościelnych liberałów, że z okazji 40. rocznicy encykliki "Humanae vitae" Benedykt XVI złagodzi stanowisko Kościoła wobec antykoncepcji.

We wrześniu "Tygodnik" zajął się obroną ojca Wacława Hryniewicza, którego arogancję w krytykowaniu dokumentów Kościoła napiętnowała watykańska Kongregacja Nauki Wiary. Na okładce "TP" spór zilustrowano ryciną pokazującą spalenie Jana Husa na stosie. W komentarzu ks. Adam Boniecki napisał, że relacje między Kongregacją Nauki Wiary a teologami "wciąż budzą niepokój" .

Wcześniej na łamach "TP" opublikowano spory tekst o propozycjach reformowania Watykanu pióra jezuity księdza Thomasa Reese, w którym autor sposób traktowania teologów przez Kongregację Nauki Wiary nazwał skandalem. Propozycje ks. Reese'a polegały na wprowadzeniu jak najwięcej kolegialności i zasad demokratycznych do życia Stolicy Apostolskiej.

Mocnym akcentem tego krytycznego wobec Benedykta XVI maratonu była dyskusja zorganizowana pod koniec września w klubie "Gazety Wyborczej" pod hasłem "Kościół Benedykta XVI – radość i nadzieja, smutek i trwoga". Prowadząca debatę cytowała opinię liberalnego dziennika francuskiego "Le Monde" o wejściu Kościoła pod wodzą Benedykta w okres "doktrynalnego, liturgicznego i ekumenicznego zastoju" porównywalnego ze schyłkiem pontyfikatu Piusa XII. Uczestnicy dyskusji dzielili się poczuciem "trwogi", a ojca Hryniewicza nazwano świętym ekumenizmu.

[srodtytul]Oko w oko z wyzwaniami[/srodtytul]

Spyta ktoś, jak nowy ton w opisie Watykanu ma się do 30. rocznicy powołania Polaka na Stolicę Piotrową? Owszem, ma. Rocznica daty, która była uhonorowaniem polskiej wierności wobec Stolicy Apostolskiej, skłania do pytań, w jakim stopniu ta lojalność może zostać teraz wystawiona na próbę.

W Polsce istnieje wielowiekowa tradycja szacunku do papiestwa, mająca wymiar szerszy niż ściśle religijne posłuszeństwo następcy św. Piotra. W XIX wieku była ona elementem oporu wobec zaborców. W okresie międzywojennym Rzym szanowano za życzliwość papieży wobec odrodzonej ojczyzny. W okresie PRL lojalność wobec Stolicy Apostolskiej współgrała z oporem wobec komunizmu. A potem był już cud polskiego pontyfikatu.

Dopiero teraz Kościół w Polsce staje oko w oko ze wszystkimi wyzwaniami naraz – wolności, kapitalizmu i "obcego" papieża. Jak zatem może wyglądać kontestacja Watykanu w polskim wykonaniu?

Pewnie nie usłyszymy radykalnych haseł zerwania z Rzymem. Nie, można się raczej spodziewać powtórzenia drogi Kościoła na Zachodzie z lat 70. i 80. Krytykowanie Rzymu będzie się nazywać normalną dyskusją teologiczną.

Ja jednak widzę w niej wstęp do dłuższego procesu kontestacji tradycyjnego nauczania papieży, fermentu mniej lub bardziej zbuntowanych teologów, który nagłośnią liberalne media. Można już się zastanawiać, jakie granice zostaną na tej drodze przekroczone.

[srodtytul]Przeczekać "przejściowego" papieża[/srodtytul]

Dziś widać wyraźnie, że obawy katolickiego salonu, iż polski radiomaryjny katolicyzm nie zaakceptuje nowego papieża, zostały zbudowane na niewypowiedzianym głośno przekonaniu, że musi on być znacznie bardziej liberalny od Jana Pawła II. Gdy ta nadzieja się nie spełniła, wielu katolickich postępowców bez mrugnięcia okiem zaczęło mówić o "dewojtylizacji" Kościoła przez Benedykta.

Powoli wracamy do atmosfery z czasów pontyfikatu Pawła VI, gdy wśród polskich modernistów wyraźnie rysował się nurt lansujący zmiany w Kościele. Uległ on zamrożeniu w czasach Jana Pawła II. Dziś dawne postulaty coraz częściej goszczą na łamach prasy. Kościelni postępowcy najwyraźniej chcą przeczekać przejściowy – jak go nazywają – pontyfikat obecnego papieża.

Ale co się stanie, gdy także kolejny papież nie spełni ich liberalnych postulatów?

Obchody 30. rocznicy wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową skupiają się na fenomenie jego pontyfikatu. Trudno się dziwić. Niezwykła osobowość Jana Pawła II powodowała, że tak samo czczony był przez środowisko "Tygodnika Powszechnego" jak i Radia Maryja.

Poczucie wyjątkowości tego pontyfikatu powodowało, że w Polsce na stosunkowo niewielką skalę słychać było krytykę nauczania papieża.

Pozostało 95% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości