Brzmi strasznie, ale daje nadzieję, że rząd wreszcie bierze się do roboty i w porozumieniu z pracodawcami i związkowcami uda mu się przekuć kilka sugerowanych przez samych zainteresowanych rozwiązań w obowiązujące prawo. Co prawda to dopiero pierwszy z projektów realizujących antykryzysowe postulaty związków zawodowych i przedsiębiorców zgłoszone w Komisji Trójstronnej. Ale jest, dotarła do niego „Rzeczpospolita”.
Szczęśliwie się stało, że subsydiowaniem utrzymania zatrudnienia (w przypadku popadnięcia przedsiębiorstwa w kryzysowe tarapaty) ostatecznie rząd chce objąć także firmy mniejsze, zatrudniające poniżej 20 osób.
Wcześniej miały być one z tego przywileju wyłączone. Kłopot w tym, że obecnie właśnie takie przedsiębiorstwa kryzys dotyka najboleśniej, w takich firmach też najszybciej podejmuje się decyzje o cięciach kadrowych. Nie ma w nich też związków i organizacji pracowniczych, więc objęcie ich oficjalnym pomocowym parasolem państwa to krok w dobrą stronę.
Oczywiście z punktu widzenia rozwiązań doraźnych najłatwiej jest zwolnić pracownika – wtedy bezrobotnymi zajmie się państwo, i po krzyku.
Nie trzeba przygotowywać programów restrukturyzacji, pisać i składać wniosków o wsparcie. Tyle że jeśli firma przetrwa, będzie musiała znów zatrudniać. Koszty rekrutacji i przeszkolenia nowych pracowników wcale nie są niskie, a rosną wraz ze stopniem skomplikowania produkcji czy oferowanej usługi. Dotacje na utrzymanie zatrudnienia pozwolą uniknąć kosztów odpraw i późniejszej rekrutacji.