Sondaże, politycy i skargi

Ledwo skończyły się wybory do Parlamentu Europejskiego i podliczono głosy, usłyszałem znowu biadolących polityków. O co chodzi tym razem? O to, że nie sprawdziły się sondaże. Straszny los kandydatów, doprawdy

Publikacja: 12.06.2009 19:55

Najbardziej poszkodowani – Wojciech Olejniczak i Lena Kolarska-Bobińska – pomstowali na telewizje, które po zamknięciu lokali, opierając się na danych sondażowych, podały, że nie ma ich w przyszłym Parlamencie. Rzeczywiście, słuchając ich, aż łza (współczucia) się w oku kręci. Ileż to musieli przecierpieć przez tych kilkanaście godzin. Jakie poniżenie znieść. Jaką siłą charakteru się wykazać. No, ale w ich przypadku sprawiedliwość wzięła górę. I gdy podano ostateczne wyniki, mogli wreszcie obnosić swoje rany, wędrować od radia do telewizji i od telewizji do gazet, triumfalnie ogłaszając zwycięstwo.

Drudzy z kolei skarżyli się na to, że w sondażach byli daleko, daleko z tyłu, a przecież wygrali. Ciekawe, co się za tym kryje? Aż strach pytać. Jeszcze inni do tej pory nie mogą uwierzyć, że wyniki sondaży się nie potwierdziły. Już kupowali nowe garnitury i suknie, już myślami przenosili się do Europy, już wygłaszali w upragnionym Parlamencie wspaniałe mowy, a tu klops. Czują się oszukani, zdradzeni, wykpieni. Trudno jest, trudno wrócić z podróży do naszej nadwiślańskiej krainy. Słuchając tych wszystkich głosów, tak pełnych żalu i wyrzutów, pomyślałem, że naszym politykom po każdych wyborach przydałaby się chyba pomoc psychologiczna.

Najdziwniejsze jest to, że owe skargi płyną z ust ludzi doświadczonych. Nie pierwsze to ich wybory. Powinni przeto wiedzieć, czym są sondaże i skąd się biorą różnice między nimi a ostatecznymi wynikami. Powinni. Widać jednak potrzeba roztkliwiania się nad sobą i własnym ciężkim losem jest silniejsza niż zdolność do analizy.

A ta mówi, że im bardziej skomplikowany system wyborczy – a pod tym względem podzielona na okręgi Polska należy do liderów – i im mniejsza spodziewana frekwencja, tym większy możliwy błąd. Poza tym badania opinii publicznej zawsze pokazują pewien moment, uchwytują chwilę, są zdjęciem stanu świadomości. Dopiero połączenie kilku pozwala uchwycić tendencję.

No i rzecz najważniejsza. Przecież to od aktywności polityków, od kampanii wyborczej, a nie od sondaży, zależy ostateczny wynik. Właśnie po to kandydaci jeżdżą po kraju, wieszają plakaty, spotykają się z wyborcami, przekonują, przypominają o sobie, zabiegają o głosy. Ich los zależy od ich energii, pomysłowości, siły woli. Najlepszy przykład to Elżbieta Łukacijewska, która tylko sobie i swojej aktywności zawdzięcza zwycięstwo nad Marianem Krzaklewskim.

Prosty morał zatem zawsze ten sam. Zamiast pomstować na media i nierzetelność ośrodków badawczych, politycy muszą robić swoje. I doprawdy, mniej jęków, proszę.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/lisicki/2009/06/12/sondaze-politycy-i-skargi/]blog.rp.pl/lisicki[/link]

Najbardziej poszkodowani – Wojciech Olejniczak i Lena Kolarska-Bobińska – pomstowali na telewizje, które po zamknięciu lokali, opierając się na danych sondażowych, podały, że nie ma ich w przyszłym Parlamencie. Rzeczywiście, słuchając ich, aż łza (współczucia) się w oku kręci. Ileż to musieli przecierpieć przez tych kilkanaście godzin. Jakie poniżenie znieść. Jaką siłą charakteru się wykazać. No, ale w ich przypadku sprawiedliwość wzięła górę. I gdy podano ostateczne wyniki, mogli wreszcie obnosić swoje rany, wędrować od radia do telewizji i od telewizji do gazet, triumfalnie ogłaszając zwycięstwo.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości